Czasozajmowacze,  Holandia,  Krótsze delegacje,  Życie delegacyjne

Leśna delegacja

Podczas delegacji w Holandii mój maż mieszkał w domu na skraju lasu.
Całkiem fajnie, tyle, że dokoła nie było nic innego. Żadnego sklepu blisko ani kawiarni.. Pozostało mi jedno.. oddać się przyjemności obcowania w lesie.. i praktykować zen..
Ale jak tu praktykować zen jak się nie ma orientacji w terenie??
A do tego wrażliwość naćpanego artysty i umiejętność zachwycania się światłem odbitym w mchu?

Uwielbiam las, uwielbiam ogólnie naturę a spoko nie miałam nic innego wokoło chętnie korzystałam z jego uroków, choć ten kto śledził wtedy moje Instastories wie , że nie raz się w nim zgubiłam gdyż totalnie nie mam orientacji w lesie! W mieście jakoś sobie radzę, ale w lesie to po prostu dramat!
Ten las początkowo wydawał mi się niewielki, ale po wybraniu innej ścieżki okazało się, że teren ten może sprawiać problemy.. Czyli czytaj.. zgubię się niejednokrotnie!
Dobrze, że w lesie działał GPS to mogłam jakoś wracać do domu z tych moich zagubień..

Na las patrzyłam z okna, tarasu i po lesie spacerowałam. Dziennie wychodziłam do lasu na około 2 godziny.. Minimum bo jak się zgubiłam mogło dojść do trzech 😉

Ale czyż nie cudownie mieszkać o krok od lasu??
Dla mnie cudownie!
W delegacjach kocham to, że mogę mieszkać w całkiem różnych warunkach.. W lesie, centrum miasta albo przy plaży..

Wyciągam z tego zawsze jak najwięcej..

 

Boso po zmarzniętej trawie.. Był początek wiosny..

Taki zastrzyk zieleni bardzo wczesną wiosną bardzo mi się przydał!

komentarze 2

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.