Wakacje na Cyprze. Co odwiedzić , by nic nie zwiedzić :) cz.1
Pomimo naszego początkowego planu , by zwiedzić kilka atrakcji , nie zwiedziliśmy ani jednego miejsca! Czy siedzieliśmy zatem w hotelu posiadając all inclusive? Nie. Postawiliśmy na wolność, swobodę i doświadczenia. Wynajęliśmy auto ( o tym wiecie z tego POSTU) i codziennie wyznaczaliśmy sobie punkty na mapie do których chcemy dotrzeć dając sobie wolność jaką drogą i na jak długo. Nie przejmowaliśmy się tym czy wykorzystamy nasz all inclusive , nigdy o tym nie myślimy. Opcja All inclusive jest dla nad wygodą, gdyż nie musimy się martwić co , gdzie i jak zjemy i wypijemy. Nie przeliczam tego ile zapłaciłabym bez All’a i czy to się opłaca. Tak więc podczas naszych wypraw jedliśmy także na mieście. Zazwyczaj lekki niedrogi lunch.
Ale do sedna.. mieliśmy plan na zwiedzanie kilku miejsc, ale patrząc na widoki jakie mamy wokoło i drogę jaką musielibyśmy pokonać ( 2h drogi w jedną stronę) postanowiliśmy nie marnować tego czasu w aucie!
Czy to , że nie zwiedziliśmy żadnego miejsca z przewodnika oznacza, że nie zobaczyliśmy nic pięknego?? NIE! Swobodnie odwiedzaliśmy (a nie zwiedzaliśmy!) ciekawe miejsca.. zatrzymywaliśmy się wszędzie tam gdzie tylko mieliśmy ochotę.. Poświęciliśmy czas na spokojne spacery po małych , urokliwych miasteczkach, wybór dzikich plaż i fotografowanie cudownych widoków!
Przyjeżdżaliśmy do hotelu pod wieczór, przed kolacją mieliśmy czas, by jeszcze popływać co uwielbiamy! 🙂 Jako , że jedzenie w hotelu było wyśmienite chętnie wracaliśmy na nie z wycieczek! 🙂
A teraz zerknijcie co udało nam się zobaczyć ..
(poniżej ujmę tylko dni w których mieliśmy auto, w końcu bez auta oglądaliśmy głównie dno basenu :D)
Dzień 1
Pierwszego dnia ruszyliśmy w góry! Tak prawdę mówiąc codziennie poruszaliśmy się po górach , bo Cypr do płaskich nie należy, ale tego dnia wybraliśmy się na najwyższy szczyt Cypru Olimp.
Nazwa Olimp tak nas zahipnotyzowała , że byliśmy pewni tego , że tak dzieją się cuda! I owszem cuda się działy, gdyż w samej drodze na szczyt okazało się , że minęliśmy się z deszczem.. Było mokro, z góry spadały kamyczki i błoto i było strasznie zimno! Niby ponad 1000m a zimno jakby to co najmniej Mount Everest był 🙂
Jeśli chcecie odwiedzić Olimp muszę Was uprzedzić. Nic tam nie ma. NIC. Zrobiłam kilka zdjęć z krzaków i tyle. Są szlaki więc jak ktoś ma ochotę może potrekingować. Dla nas było za zimno, z resztą wybraliśmy się w krótkim rękawku 😀
Ważniejsza od samej góry była trasa. Jak to mówią mądrzejsi ” nie cel się liczy a droga do jego osiągnięcia” . Mają rację. Po drodze na Olimp były wsie, pola i małe urokliwe miasteczka..
Omodus.. cudowne urokliwe miasteczko !!!! najchętniej odwiedziłabym je jeszcze raz 🙂 Jeśli tylko będziecie na Cyprze polecam Wam je odwiedzić.. Małe, wąskie uliczki, kremowe fasady domów, kolorowe drzwi.. i urokliwe restauracyjki! W jednej z nich zjedliśmy lunch, uciekając przed deszczem, który w końcu się nie pojawił. Jak się okazuje padało tylko na Olimpie. Magiczna góra:)
Gotuje szefowa, wesoła 50latka, która mówi trochę po angielsku i namówiła nas na tradycyjną Cypryjską kawę a do tego zaserwowała swojski , domowy deser 🙂 Sałatka, którą tak zjadłam będzie mi się śnić po nocach, była tak pyszna! To niesamowite jak proste, lokalne jedzenie stworzone z pasją może być pyszne!
Wizytę w jednej z takich restauracyjek Wam polecam!
Ps. w miasteczku jest bezpłatny parking i toaleta.
Pisouri. Równie urokliwe , ale mniejsze miasteczko z którego rozpościera się przepiękny widok. Zrobiliśmy po nim mały spacer, obserwując niedobitków , którzy akurat nie korzystają ze sjesty..
Dodatkowo zahaczyliśmy o skałę Afrodyty, ale całkiem przez przypadek. Po prostu widząc znak na autostradzie postanowiliśmy zjechać. I to był strzał w 10. Kolor wody i spacerowanie po skarpach dało nam dużego kopa energii!!
Dzień drugi.
Na drugi dzień mieliśmy przygotowany napięty grafik przystanków i trasę prowadzącą na plażę wybrana palcem po mapie. To dzień ze wspomnianego postu TU..
Przystanki obejmowały:
Wrak statku Erdo III. Zobaczcie jakie wizjonerskie zdjęcia tam wychodzą! Widok jest nieziemski!
Wrak jest tak od grudnia 2011 jednak widać na nim ślad czasu.. Rdzę i korozję.
Urwisk i skarp zlokalizowane niewiele dalej niż Sea caves..(poniżej mapa).
Po drodze zahaczyliśmy jeszcze o małą wioskę z urokliwym portem Agios. Tam zjedliśmy lody i po mały spacerze wybraliśmy się dalej.
Oraz wjechaliśmy do rezerwatu Akamas od strony Pafos. Tu ostrzegam.. droga jest raczej przeznaczona dla jeepa.. Istnieją firmy , które organizują wyprawy po parku. Niestety musicie je zarezerwować i nie ma ich przed wjazdem do parku, co według mnie byłoby lepszym pomysłem. Gdybyśmy na początku tej drogi zobaczyli znak o tym jak wygląda ta droga i byłaby możliwość wynajęlibyśmy baggy 🙂 (2 osobowy quado-jeep)
Docelowo po przygodach dotarliśmy do Lara beach. Gdzie wypoczywaliśmy na dużej plaży w towarzystwie koło 10 osób.
Jeden komentarz
Pingback: