Razem w domu,  Życie delegacyjne

Jak przygotować się na stratę zwierzaka?

Żałoba po zwierzaku

Żałoba po zwierzaku to wciąż temat stygmatyzowany i unikany a przecież istnieje. Wiele osób wstydzi się tego, że tak mocno przeżywa stratę futrzarskiego przyjaciela. A można mieć żałobę nawet po stracie rybki! I to żaden powód do wstydu!
Zwierzaki są naszymi kompanami w ciągu dnia. Ba! często spędzają z nami całe dnie. Rozweselają nas, motywują do ruchu, wyznaczają rytm dnia a głaskanie ich (lub kontakt z nimi) sprawia, że obniża się nasz poziom hormonu stresu. To rzeczy udowodnione naukowo!
Dlaczego więc mamy nie poczuć bólu po stracie towarzysza naszego życia? Szczególnie po spędzeniu  z nim wielu lat.
Bez względu czy była to rybka, chomik czy pies? Wszak przywiązanie odbywa się bez względu na gatunek!

Wiele rozmyślałam o tym co będzie gdy stracę moich chłopaków kilka lat temu ( Benia i Jasia). Wiedziałam, że to będzie bardzo trudne, bo pomagali mi zmagać się z tęsknotą za Czarkiem kiedy był w delegacji. Oboje byli wyjątkowymi „ufoludkami”, bo z pewnością nie byli kotami! Żyli bardzo blisko nas i robili z nami niemal wszystko!
Napisałam, że byli, bo Benia pożegnaliśmy rok temu a Jasia bardzo niedawno. I choć ten ból jest wciąż silny chciałabym napisać o tym jak się przygotowałam i co pomaga mi przetrwać ten trudny czas.

Czy da się przygotować na stratę zwierzaka?

Emocjonalnie chyba nie do końca, ale taktycznie tak. A przygotowanie taktyczne pozwoli przejść żałobę łatwiej, skupić się na przeżywaniu i nie popaść w chorobę. Bowiem silny stres spowodowany utratą przyjaciela, zła jakość snu i brak apetytu mogą wyrządzić wiele szkód w naszym organizmie.
Oto kilka rzeczy które zrobiłam zanim wydarzyło się „najgorsze”.

Ważne decyzje dotyczące uśpienia zwierzaka

Takie rozmowy nie są proste kiedy zwierzak jeszcze żyje, jednak uwierz mi są znacznie prostsze wtedy niż kiedy musimy decydować na szybko.
A decyzji do podjęcia jest kilka.

1. Co sprawi, że rozważymy eutanazję ?
Jak długo będziemy walczyć?

Ja wiedziałam, że nie chcę, by moi chłopcy cierpieli. Nie chcę przedłużać ich życia bez końca wiedząc, że odczuwają ból a ich stan zdrowia nie pozwala im cieszyć się życiem. Nie ma tu dobrej i złej odpowiedzi. I czasem trudno wyczuć ten właściwy moment, bo zawsze mamy nadzieję.. dlatego warto sobie w serduszku o tym pomyśleć za wczasu.

2. Czy chcę uczestniczyć w eutanazji?

Sam proces eutanazji to trzy zastrzyki. Pierwszy znieczula zwierze, drugi je usypia a trzeci zatrzymuje akcję serca.Trwa to kilkanaście minut. Możemy uczestniczyć w całości procesu, częściowo lub zostawić całość do wykonania weterynarzowi.
Warto się zastanowić wcześniej co byśmy chcieli. Zawsze możemy zmienić zdanie, jednak kiedy staniemy przed taką decyzją z zaskoczenia możemy się wystraszyć lub nie wiedzieć co zrobić.

Nagłe pogorszenie stanu Benia mnie zaskoczyło, byłam sama i nie byłam gotowa mu towarzyszyć. Na szczęście była przy nim siostra Czarka, którą znał i dzięki temu byłam spokojniejsza. Jasiowi towarzyszyliśmy oboje. Uniosłam to tylko i wyłącznie z tego powodu, że miałam obok wsparcie Czarka.

3. Kremacja.

Czy chcemy, by kremacja nastąpiła zbiorowo czy indywidualnie. Druga opcja jest droższa, ale tylko w takiej formule możemy uzyskać prochy zwierzaka. No właśnie..

4. Czy chcemy prochy zwierzaka?

Te wszystkie decyzje trzeba podjąć dość szybko więc warto sobie to przemyśleć wcześniej i ewentualnie porozmawiać z członami rodziny.

 

Jak się przygotować taktycznie na śmierć zwierzaka?

Czasem śmierć zwierzaka nas zaskakuje ale często jest tak, że możemy się jej spodziewać. W przypadku starzejących się zwierzaków lub chorujących mamy często chwilę, by się przygotować na trudny okres żałoby.

1. Prozaiczne posiadanie chusteczek.
Zapas chusteczek w domu, to obowiązkowy punkt. Nie zawsze o tym myślimy. Wydaje nam się, że paczka lub dwie starczą..A warto mieć Chusteczki wszędzie. W aucie, torebce i na kanapie.

2. Okład chłodzący na opuchnięte oczy.
Żelowy okład wyciągnęłam z zamrażarki i wsadziłam do lodówki. Oczy od dłuższego płaczu potrafią nieźle spuchnąć. Kiedy takie szlochy trwają dłużej powieki puchną znacznie szybciej nawet po kilku łzach. Ja po kilku dniach choć nasilenie płaczu się zmniejszało miałam problem, by rano otworzyć oczy, tak były zapuchnięte!

3. Dobry krem do powiek.
Jak powyżej, oczy będą miały trudny czas.. tak samo jak nos..

4. Lista posiłków.
Podczas okresów z dużym stresem tracę totalnie apetyt. Mam supeł zamiast żołądka i nic nie zrobisz. potrafi burczeć mi w brzuchu, ale nie mam ochoty nic zjeść. Jednak każdy z nas ma takie rzeczy, które jest w stanie zjeść nawet w takim czasie. Dla mnie to jedzenie o neutralnym smaku, płyny. Dlatego przygotowałam listę produktów i potraw, które mogą mi wejść w takim czasie i wysłałam je Czarkowi. On wiedział co kupić i mi podsuwać, bym cokolwiek jadła. U mnie sprawdzają się potrawy o neutralnym smaku, słodkie lub w płynie. Czyli ryż, zupy, owoce, biszkopty, serek wiejski lub pitny jogurt.

5. Rozmowa z partnerem/rodziną.
Kiedy już wiedzieliśmy, że to prawdopodobniej koniec drogi Jasia porozmawialiśmy o tym jak możemy się wesprzeć. Podczas całego procesu reagowaliśmy na swoje potrzeby i byliśmy wyrozumiali dla siebie. Czarek przejął większość obowiązków domowych dając mi przestrzeń na żałobę.

6. Nawadnianie.
Jak w punkcie 4. Bardzo ważne jest dbanie o ciało, które ma do przetransformowania wiele emocji.Warto pić wiele wody, szczególnie ciepłej, która rozgrzeje ciało i pozwoli ciału przetrwać.

7. Wyciszenie.
Miałam w domu 3 rzeczy, które pozwalały mi się jakoś wyciszyć.
Olejki eteryczne (Do terra- peace i console oraz serenity) pomagały mi łagodzić i wyciszać te silne emocje.
Olejek cbd. W 4 dni zużyłam całą butelkę 30% olejku.
Relanium. Tu już na wielki dramat. Miałam pod ręką w razie czego. Użyłam tylko raz.

Z suplementów warto zwiększyć dawkę magnezu, który pomaga łagodzić stres, kurkumę, która działa przeciwdepresyjnie i przeciwzapalnie.

8. Wychodzenie z domu.
Kontrowersyjny temat. Wiem, że po stracie zwierzaka wiele osób chce się zaszyć w domu i szlochać. Ja też. jednak bardzo ważne jest, by wychodzić. Natura leczy i daje wyciszenie. Ja choć nie miałam siły ani fizycznie ani psychicznie wychodziłam.

9. Znajdź sobie zajęcie.
Porządek w szafkach, czyszczenie dogłębne kafli. Cokolwiek co zajmie umysł i ciało.
Ja robiłam porządek w książkach i zrywałam wykładzinę (po której to pozostał ciężki do usunięcia klej i zmywanie go zajmuje sporo czasu).

10. Kontakty towarzyskie.
Nawet kiedy już zaczynałam się jakoś „trzymać” każde pytanie czy słowa otuchy rozwalały mnie na nowo. Dlatego poprosiłam bliskich, by nie pytali i nic nie mówili. Potrzebowałam tego czasu, by zacząć jakoś funkcjonować.  Chociaż w towarzystwie. Wy możecie mieć inaczej. Może będziecie chcieli się wygadać. Znajdźcie kogoś z kim możecie z bezpiecznej przestrzeni przeżyć emocje.

11. Szukaj wsparcia.
Jeśli ból po stracie przyjaciela nie mija poszukaj wsparcia psychologa. Nie czekaj.

Żałoba po zwierzaku

Żałoba chwilę trwa. Myślę, że mogę porównać ją do morza. Miejscami jest spokojna a czasami bardzo wzburzona. Wchodzimy do niej z brzegu gdzie fale nie pozwalają nam stać spokojnie. Mówią, że co siódma fala jest większa. W żałobie też smutek przychodzi falami. Czasem fala jest mniejsza i poleci kilka łez a czasem zupełnie spontanicznie zaczniemy mocno szlochać. To normalne. Pozwólmy sobie na to, by żałoba trwała. Im więcej damy sobie przyzwolenia i przestrzeni tym szybciej minie. Będziemy płynąć głębiej w morze a fale będą spokojniejsze, będą nas nieść aż w końcu wsiądziemy na łódkę i będziemy mogli obserwować wodę z góry.
W pewnym momencie na myśl o naszym przyjacielu nie pojawią się łzy a ciepło w sercu i uśmiech. Pojawi się wdzięczność za wszystkie miesiące, lata i dni spędzone razem. Bo choć wierzę, że ona w was jest, ból straty przykrywa nam ją grubą kołdrą..

Co mi pomaga ?

Wiara w reinkarnację. Wierzę, że chłopcy do nas wrócą w jakiejkolwiek postaci. Jaś wiele razy z nami medytował, był chodzącą miłością i pacyfistą. Opiekował się Beniem i bardzo o niego dbał. Wierzę, że zasłużył na ludzkie wcielenie i bardzo na niego czekamy.
Dom bez niego jest strasznie pusty a ta żałoba ma wymiar podwójny, bo teraz najmocniej odczuwamy, że nie ma ich obu. Pomaga mi jednak to, że mamy dwóch gagatków. Kota Rysia (przybłąkał się rok temu) i adoptowanego psa Shoguna. Trzeba o nich zadbać bez względu na to jak bardzo jest nam źle.

Moje doświadczenie

W przeciągu ostatnich dwóch lat doświadczyłam straty zwierzaka aż 3 razy. Każdy proces był inny, bo miałam nieco inna więź z każdym ze zwierzaków. Emocje zostały mi dawkowane przez wszechświat i najpierw towarzyszyłam w końcu kotce mojej mamy, która mieszkała z nami bardzo długo. Ponad pół roku później musiałam pożegnać Benia. Wiedziałam, że to nastąpi już dłuższą chwilę, bo widać było u niego pogorszenie samopoczucia i kondycji. Ta strata i tak mnie zaskoczyła bowiem dostał infekcji dwóch oddechowych na tyle poważnej, że już nie można było mu pomóc. Chcieliśmy pożegnać go razem jednak Czarek spóźnił się dosłownie kilka godzin.. Było mu z tego powodu bardzo przykro a mi trudniej. Po roku od straty Benia pożegnaliśmy Jasia i ta strata była najtrudniejsza nie tylko ze względu na wyjątkową więź, ale i jego charakter. Dodatkowo był ostatnim z naszej paczki, którą tworzyliśmy od naszego ślubu. Naszej pokręconej rodziny.

Po każdej stracie bardzo dużo płakałam. Zawsze traciłam apetyt i stawałam się apatyczna. Wsparcie Czarka i jego spokój pomagały mi przetrwać te momenty.
Trudno mi znaleźć sobie miejsce i zajęcie, bo umysł nie umie się skupić na niczym a jednocześnie nadmiernie projektuje smutek i ból. Kiedy tylko żołądek nie był związany w supeł, jadłam. Nawet kiedy nie byłam głodna. I tak podczas tego czasu nie byłam w stanie zjeść zbyt dużo. Bardzo dużo piłam i pilnowałam tego co chwila dolewając do kubka kolejną porcję wody lub ziół. Tak duży stres wykańcza nie tylko emocjonalnie, ale i fizycznie dlatego dużo spałam. Miałam nadzieję, że obudzę się i będzie po wszystkim.. Będzie już dobrze i nie będę się tak smucić.. Nie da się tego jednak tak przeskoczyć.. Każda emocja musi być poczuta i musi wybrzmieć. Każdy etap żałoby musi być „zaliczony”, by móc pójść dalej..

Wiem, że to była jedyna decyzja możliwa i najlepsza decyzja w każdym z tych pożegnań. Wiem, że moje zwierzaki miały najlepsze możliwe życie. Najbardziej boli, że to już nie wróci. Że już się nie przytulimy, że nie zbiegną po schodach i nie będą śpiewać serenad (oba były bardzo gadatliwe). Dom stał się pusty choć mamy w nim przecież Rysia i Shoguna. Jaś wnosił taką energię !
Jednak mam w sercu ciepło tych wszystkich wspomnień, które razem tworzyliśmy.. Jestem wdzięczna, że pojawili się w moim życiu i widzę jak wiele ciepła, radości i miłości w nie wnieśli..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.