Wiedeń, idealny na wyjazd z przyjaciółką !
Kolejna wizyta w Wiedniu. Nowe miejsca, ta sama miłość.
Kiedy moja przyjaciółka zaproponowała wyjazd do Wiednia jesienią 2023 roku nie wahałam się. Choć byłam w Wiedniu nie raz, było to dobre kilka lat temu i sama zastanawiałam się czy ta fascynacja tym miastem u mnie przetrwała.
Jako, że dla niej był to pierwszy raz z Wiedniu dałam jej wolną rękę w wyborze atrakcji.
W ogóle niewiele przykładałam się do planowania tego wyjazdu jeśli mam być szczera. Dla mnie był to relaks i czas z przyjaciółką i dałam jej się wyżyć 🙂 W końcu nasze wyjazdy z Czarkiem to ja wszystkie planuję.
Zaspojleruję całą opowieść mówiąc, że Wiedeń kolejny raz mnie zafascynował i pokazał, że stara miłość nie rdzewieje. Choć zwiedzałam inaczej niż zawsze, odwiedziłam zupełnie inne miejsca zakochałam się w Wiedniu na nowo. Choć kilka miesięcy wcześniej byłam z moją przyjaciółką w Pradze i sama zastanawiałam się które miasto jest lepsze. Podtrzymuję, że Wiedeń dużo bardziej urzeka i jest w nim znacznie więcej atrakcji.
Wiedeńska karta trasportowa
Jeszcze na dworcu wykupiłyśmy Karta Vienna City Card na 72 godziny za 29e , która nie tylko dawała nam wszelkie opcje transportu, ale też zniżki w wielu miejscach. Nie musze nawet liczyć, bo wiem, że opłacała się na maxa!
Dzień 1 w Wiedniu
Pierwszego dnia wyjechałyśmy bardzo wcześnie pociągiem i sprawnie dostałyśmy się na miejsce. Było wygodnie i przyjemnie.
Byłyśmy na miejscu przed południem. Pojechałyśmy zostawić bagaże w hotelu. Swoją drogą sam hotel był naprawdę fajny!
A bułeczki w kształcie serduszka na śniadanie urzekły mnie niesamowicie.
Pierwszego dnia pojechałyśmy zwiedzać Pałac Sisi – Zamek Schönbrunn. Pełne zwiedzanie zabrało nam nieco czasu a przed nim zdążyłyśmy napić się kawy w kawiarni w zamku.
Potem przeszłyśmy się ogrodami, jednak jesienią nie robią one takiego wrażenia jak wiosną czy latem. Planujemy wrócić, by docenić ich piękno.
Potem postanowiłyśmy odwiedzić akwarium, które mieści się w bardzo ciekawym budynku. Dom Morza (Haus des Meeres) to budynek z II wojny światowej, który służył jako schron i wieża przeciwlotnicza. Same akwaria są takie sobie, widziałam lepsze jednak najlepsze jest na ostatnim piętrze. Czeka tam bowiem 360″ taras z genialnym widokiem na Wiedeń i kawiarnią! My trafiłyśmy na alarm przeciwpożarowy więc nasze zwiedzanie trwało dłużej niż przewidywałyśmy. Zgłodniałyśmy więc całkiem niedaleko znalazłyśmy restaurację, która wyglądała niepozornie, jednak można się tam poczuć jak w domu. Jedzenie było dobre a właścicielka urocza! To nie koniec choć już zrobiło się ciemno. Pojechałyśmy na Prater przejechać się najstarszym diabelskim młynem!
Był koniec października więc było już chłodno!
Siup do hotelu wyspać się na nowy dzień
Dzień 2 w Wiedniu
Dzień drugi zaczęłyśmy od pysznego śniadania w hotelu.
Ten dzień był bardzo długi. Zaczęłyśmy go od pójścia do Opery i sprawdzenia czy są do kupienia bilety. Okazało się, że udało nam się dostać ostatnie dosłownie miejsca. Stojące. Na tego dniowy spektakl. Przyjemność 25 e. Tanio więc nie narzekam. Nie wiedziałam w ogóle o takiej możliwości więc jeśli macie ochotę to próbujcie w dzień występu z rana wykupić bilet na miejsca stojące. Nie jest to wygodna opcja ale duuużo tańsza.
Później pojechałyśmy odwiedzić bibliotekę , która zachwyca swoją architekturą.
Potem kawa w Demerze- najgorsza jaką piłam w życiu. Wzięłam z likierem wiśniowym i uwierzcie, że wypiłam łyk. Najdroższa i najgorsza kawa jaką piłam. Trudno. 10e do kosza. Na szczęście w muzeum sztuki wypiłam kolejną o niebo lepszą. Nasyciłam się tez pięknem obrazów i wnętrz oraz pięknem motyli w motylarni.
Czekał nas jeszcze klasyczny posiłek z budki- kiełbasa. I Opera.
No cóż. Nie wiedziałam na co się piszę. 3godziny stania po całym dniu zwiedzania w cieple i duszności.. Powiem Wam, że już na 1 przerwie chciałam zrezygnować. Jednak przyjaciółka mnie motywowała i namawiała na wytrzymanie. Opera była ładna, same wnętrza piękne i nie żałuję, że zostałam choć wypominam jej do dziś.
Dzień 3 w Wiedniu
To ostatni dzień naszego wyjazdu więc poświęciłyśmy czas na jedno duże muzeum. Wybrałyśmy muzeum historii sztuki, bo w nim nie byłam. W ogóle nie byłam przygotowana na to co w środku. To jest najpiękniejsze muzeum w jakim byłam. Same wnętrza robię niesamowite wrażenie. Nie wspominam nawet o kawie pod malowana kopułą i ścianami z kamienia. To w jaki sposób kolorystyka ścian została dobrana do obrazów na niej wiszących, ilość wystaw i obfitość w eksponaty sprawiły, że mam ochotę wrócić tam nie tylko raz.. Tak była taka ilość piękna dla mnie, że nie wiedziałam gdzie patrzeć. W wielu pokojach są kanapy, by móc przyglądać się obrazom dłużej, dodatkowo zagłówek jest tak wyprofilowany, że można bez wysiłku patrzeć także na przepiękne sufity. IDEAŁ.
Poluzowałyśmy gacie z tym czasie tego dnia, pojechałyśmy jeszcze na obiad, wypiłyśmy młode wino i okazało się, że możemy nie zdążyć na pociąg do domu..
Podróż po walizki do hotelu i dojazd na dworzec. Google pokazywało, że to się nie uda.
Zagięłyśmy czasoprzestrzeń i dobiegłyśmy do pociągu po jego czasie odjazdu. Pani konduktor krzyczała na nas a my biegłyśmy przez całą długość peronu wypluwając płuca.. Nie bierzcie z nas przykładu i zarezerwujcie na Wiedeń 4 dni 😀
Kocham Wiedeń i chcę wracać a nie wrócić..
Ta wycieczka pokazała mi, że potencjał Wiednia jest niewyczerpany. Atrakcje są różnorodne, transport bardzo dobry i gdyby nie średnia kawa i dość wysokie ceny jedzenia byłoby to ideał zaledwie 4.5h od Katowic.