Co nam daje rozłąka z partnerem ?
Tryb ja tu, on tam
Choć nasze małżeńskie życie początkowo składało się niemal tylko z trybu „osobno” , kilka ostatnich lat nam się nie zdarzały długie rozłąki. Nie da się jednak ukryć są częścią naszego delegacyjnego życia. Rozsmakowaliśmy się w byciu razem jednak przyszedł ten moment, że on wyjechał a ja ..zostałam. Nasze rozłąki będą trwały koło 3-4 tygodni a potem 4 będziemy razem. Taki tryb miesiąc na miesiąc.
Nie jest łatwo być słomianą wdową
Ciężko mi się na nowo odnaleźć w roli „słomianej wdowy”. Jestem totalnie zagubiona w tym trybie. Czarkowi też średnio się odnaleźć.. Nie ma co ukrywać ostatnie 2 lata spędziliśmy niemal 24h na dobę razem. Taka rozłąka jest mocnym wybicie z trybu.
O ile kilka lat temu nasze życie polegało na przełączaniu owych trybów:
Razem za granicą
Razem w domu
Osobno
I szło nam to nieźle tak teraz potrzebujemy nieco czasu na rozruch 🙂
Ostatnie 3 dni to dla mnie taki letarg i stagnacja. Najchętniej oglądałabym cały dzień netflixa i jadła.. Nie umiem sobie zorganizować czasu choć to nie jest tak, że w domu byliśmy od siebie zależni i robiliśmy wszystko razem. Ja po prostu nie mam tak dużych zdolności adaptacyjnych jak mogłoby się wydawać. Bardzo często mam tak także podczas pierwszych dni za granicą. Potrzebuję czasu, by się zaaklimatyzować i oswoić nową rzeczywistość. Szczególnie w nowych miejscach. Bardzo często pierwsze 1-3 dni nie wychodzę z mieszkania i nabieram odwagi 🙂 Potem już idzie lawinowo, ale początki mam takie slow!
Plusy życia na odległość
Zawsze kiedy nie do końca odnajduję się w danej sytuacji staram się zmienić energetykę i przełamać schemat pozytywnym myśleniem.
Więc zamiast zatapiać się w smutku chcę się skupić na pozytywach rozłąki.
Bo wydaje mi się, że jest och więcej niż minusów 🙂
To nie oznacza, że tego wolimy i jest to przyjemne, ale, że taki czas ma potencjał do wykorzystania! Zupełnie inny niż kiedy jesteśmy we dwoje.
Pierwszą zaletą rozłąki jest to, że możemy docenić partnera. Bo niestety najbardziej doceniamy to co „tracimy”. Więc taka rozłąka może nam uświadomić wszystko co partner nam daje. I mowa tu o obu stronach. Mąż w delegacji będzie tęsknił za prasowaniem żony, jej uśmiechem i wsparciem a żona w domu za silnym ramieniem, zmywaniem naczyń i droczeniem się ( tu oczywiście przykład losowy).
Czarek tęskni za moim zorganizowaniem szczególnie w podróży. Za planowaniem, inicjatywą i szaleństwem.
Mi w domu brakuje jego ciepła i wsparcia a także wspólnych rozmów i picia kawy na tarasie.
Możemy zauważyć pomoc jaką daje nam partner. Czasem przestajemy zauważać małe rzeczy jakie robi dla nas nasz partner/partnerka. Robienie kawy, ścielenie łóżka, tankowanie auta, przypominanie nam o ważnych rzeczach.. takich drobnostek jest mnóstwo i każda para ma inne.. Większość z nich jest niezauważalna w biegu, jednak mocno odczuwalna kiedy jej zabraknie.
Mąż wstając wcześnie rano myje naczynia i dzięki temu ja wchodzę do czystej kuchni rano.. Kiedy schodzę na dół pies jest już na spacerze, teraz sama muszę się ubrać i z nim wyjść. ITD ITD
Czas rozłąki jest czasem potrzebnym, by najzwyczajniej zatęsknić.. By obudzić czułość i namiętność o której zapomnieliśmy w biegu..
By przypomnieć sobie jak bardzo kogoś kochamy i jak lubimy kiedy jest..
By zobaczyć kogoś na nowo..
Dzięki rozłące możemy popracować nad komunikacją. Wielokrotnie taka rozłąka pomaga wzmocnić więź i dzięki odmiennej komunikacji omówić sprawy które wisiały. Bo czasem łatwiej rozmawiać przez telefon, pisać maile czy smsy na trudniejsze tematy, czasem łatwiej się otworzyć kiedy nasz bliski jest nieco dalej.
Wreszcie będąc osobno możemy skupić się na sobie. Nie pytać nikogo o zdanie tylko zastanowić się jak chcemy coś zrobić i czego chcemy. Czasem będąc długo razem zlewamy się w jedno i trudno ocenić czy to jeszcze moja decyzja, to czego ja chcę czy wpływ drugiej osoby. Taka rozłąka pomaga się zdystansować.Mamy czas tylko dla siebie i możemy go wykorzystać jak chcemy. Bez wyrzutów sumienia!
Możemy wieczorem włączyć ulubiony serial którego nie lubi partner i zjeść zupę której nie trawi. Nie robiąc nikomu przykrości 🙂
Łatwiej się realizować w sferze poza związkowej.
Kiedy jesteśmy osobno łatwiej umówić się z koleżankami na kawę, pójść na fitness czy poświęcić czas na własna pasję niż wtedy kiedy jesteśmy razem i spędzamy czas razem.
Możemy to robić codziennie i nie musimy uzgadniać terminu z partnerem.
Będąc osobno możemy wzmocnić wiarę w siebie!
Bo nie ma nas kto wybawić z opresji i musimy zająć się wszystkim sami. Tak, to stresujące, ale każde wyjście poza strefę komfortu jest dla nas budujące!
Pamiętam jak z domu zepsuł się piec kiedy nie było Czarka. Był na oceanie i nie mogłam się z nim skontaktować. Wszystko musiałam ogarnąć sama. Dałam sobie radę choć było to stresujące. Ale po wszystkim byłam z siebie dumna. Dzięki temu wiem, że dam sobie radę w trudnej sytuacji bez niego.
Dzięki rozłące unikamy uzależnienia od siebie. Po dłuższym czasie przebywania razem to może się wydarzyć, że jesteśmy od siebie zależni i nie potrafimy już inaczej funkcjonować. Osobno żyć. To może rodzić prawdziwe tragedie. Najszczęśliwsze związki są tworzone przez osoby które chcą razem być choć nie muszą.
Taka rozłąka pomaga zrozumieć w których dziedzinach i miejscach przestaliśmy być samodzielni i zbytnio polegamy na drugiej osobie.
Podam przykład dwóch mężów, którym żony gotuje od zawsze gotują.
Żony lądują w szpitalu.
Jeden nie jest w stanie zagotować wody na herbatę a drugi świetnie sobie radzi choć zapewne je nie tak smacznie 🙂
Widzicie różnicę?
I znam takie przypadki. Niestety. I to są tragedie gdy ta osoba zostaje sama.
Mamy czas pomyśleć i zdystansować się. Zastanowić się nad sobą i swoim życiem. Kiedy jesteśmy sami możemy pomyśleć bez wpływu drugiej osoby. Bo czasem można się zatracić czy dana decyzja jest jeszcze nasza czy miała na nią wpływ druga osoba. To nie zawsze złe. Jednak warto od czasu do czasu wrócić do siebie i to sprawdzić czy realizujemy naszą wspólną wizję czy tylko czyjąś..