My

10 lat małżeństwa !

Tak.. 10 lat minęło od dnia ślubu.. a 13 odkąd idziemy wspólnie przez życie.. Do statystyk można jeszcze dodać 8 lat wspólnego wyjeżdżania – Naszego delegacyjnego życia.

Wcale nie minęło jak jeden dzień.. Nasze życie, jak zapewne każdego z Was przeplatają wzloty , upadki i linie proste.. Okresy spokojne i życiowe gonitwy.. Momenty trudne oraz szczęśliwe..
Pomimo kryzysu , który przyszedł bardzo szybko wyciągnęliśmy lekcję i podjęliśmy decyzję o tym , że zrobimy wszystko , by razem iść przez życie.. Może niestandardowo, ale razem..
I od tamtego momentu pracujemy nad sobą i związkiem.

Wzięliśmy ślub młodo.. Tak czuliśmy i tego chcieliśmy..
Ja miałam zaledwie 21 lat co na dzisiejsze czasy jest bardzo młodym wiekiem.. Ledwo rozpoczęłam dorosłe życie.. Rozwinęłam się i dorosłam dzięki mojemu mężowi i u jego boku. Staramy się dawać sobie jak najwięcej jak najmniej zabierając. Oznacza to , że dbamy , by każde z nas pozostało jednostką, indywidualnością z własnymi pasjami, własnym czasem i własnym zdaniem. Z resztą uwielbiamy dyskutować mając odmienny punkt widzenia czy opinię na dany temat.
Jak się zmieniliśmy ?
Przez te 10 lat zebraliśmy wiele doświadczeń. Przemierzyliśmy wiele krajów a nawet kontynentów. Poznaliśmy wiele odmiennych kultur i styli życia co niewątpliwie wpłynęło na to jakimi jesteśmy ludźmi.
Przybyło nam lat.. siwych włosów i kilogramów ( dobra, tylko mi!)..
Z resztą zobaczcie sami..

To My jako narzeczeni:

A to Nasz dzień!
Także obfitował w różne zdarzenia pogodowe, jakby zwiastując przebojowe życie..
Do ołtarza, gdyż ślub braliśmy kościelny prowadził mnie mój brat jako najbliższy mi mężczyzna i substytut ojca. Ojciec odszedł zostawiając moją mamę jak ja miałam 6 a mój brat 12 lat.
Nasze wesele odbyło się w stylu żeglarsko- morskim, bo my nie potrafimy nic zrobić standardowo ! 🙂 Zatem kelnerzy i cała obsługa była przebrana ( sami przygotowaliśmy stroje) na marynarzy, a na stołach były morskie detale, a restauracja wraz z szefem kuchni przygotowała nam niespodziankę,którą był statek zrobiony z jedzenia!
Kto by przypuszczał , że 9 lat później na chwilę zostanę żoną „prawie” marynarza, gdyż mój mąż wyląduje na statku na kilka tygodni w ramach delegacji!

Z ciekawostek dodam, że mój mąż był w delegacji 3 miesięcznej na 4 miesiące przed ślubem w Indiach. Tam na 2 tygodnie przed powrotem rozwalił sobie głowę i konieczna była interwencja lekarza oraz..zgolenie głowy!

Kolejna jest taka iż nie posiadam swojej obrączki. Zgubiłam ja podczas drugiem wizyty w Japonii. Myślę, że została tam na szczęście, i po to bym mogła tam jeszcze wiele razy wrócić.

Nasz plener odbył się nad morzem i również obfitował w zmiany.. tym razem były ro zmiany otoczenia i klimatu:) od starej wioski, przez zarośniętą przystań i pola aż do plaży i .. kąpieli morskiej!
Tak dobrze się bawiliśmy, że nie zauważyliśmy kiedy minęło 8 godzin pierwszego dnia sesji..!
Drugi wcale nie krótszy choć z przerwą na lunch!
Z naszym fotografem znajomość trwa do dziś!. <3 Marcinie Łysak, dziękujemy !

Brudni, ale szczęśliwi!
Bo w życiu nie chodzi o to by przejść przez nie czysto i bez problemów, ale by być szczęśliwym..  By walczyć o to każdego dnia.. Unikać utartych ścieżek a tworzyć własną..

By próbować, doświadczać, śmiać się i smucić..
I obudzić się pewnego dnia i pomyśleć, że ciekawe miało się te życie.. !

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.