Plusy delegacyjnego życia
Nasze życie.. niestandardowe, nieplanowalne a jednak nasze .. takie wybraliśmy.
Dla przypomnienia:
Pan Mąż- pracujący na kontraktach jako automatyk. Ja- żona w podróży.
Razem wyjeżdżamy od ponad 8 lat. Bez względu na kraj staramy się wyjeżdżać na kontrakty razem. Mąż pracuje a ja mu towarzyszę ( wiadomo, że nie w pracy) 🙂
Dlaczego?
Trochę nie mieliśmy wyjścia 🙂 Pan Mąż ma taka pracę i wiedziałam od początku, że wiąże się ona z wyjazdami. Nie służył nam tryb rozstaniowy (on za granicą ja w domu) i kryzys doprowadził nas do ściany.
Jesteśmy jak wiele innych małżeństw w dzisiejszych czasach i jeśli stoicie przed podobną ścianą- nie bójcie się. Właściwa motywacja= ratowanie małżeństwa i wizja lepszego wspólnego życia pomogą wam przebrnąć przez początek. A później już w górki 🙂
O tym , że to naprawdę nie takie trudne (choć i mnie ta wizja blokowała i przerażała) napisze innym razem. Choć oczywiście każda sytuacja jest inna myślę, że da się delegacyjne życie usprawnić i ulepszyć.
Dziś jednak o tym co nam dało takie życie, które jest owszem pełne minusów (jak każde) i dlaczego warto rozważyć wspólne wyjeżdżanie 🙂
- Brak rozwodu
To najbardziej oczywista rzecz.
Staliśmy nad przepaścią i jeśli nie zmienilibyśmy niczego rozwód stałby się faktem i to szybko.
Przez ponad rok widywałam męża tylko kilka dni w miesiącu i ewidentnie miałam dość sygnalizując to głośno i wyraźnie, aż doszliśmy do ściany. To , że jesteśmy razem zawdzięczam tylko i wyłącznie uporowi Pana Męża. - Brak rutyny
Brak rutyny to nasza rutyna. U nas potrafi się zmienić wszystko w ciągu godziny. Nie mam planów na następny miesiąc a co dopiero dłuższy czas. Jeśli zdarzają się jakieś ważne wydarzenia (wesele bliskiej osoby)- są one zaznaczane w kalendarzu i staramy się w tym czasie być. Przynajmniej ja i zazwyczaj to musi wystarczyć. - Zwiedzanie nowych miejsc. Do tego niecodziennie bo mieszkając wśród miejscowych. Zazwyczaj mieszkamy w wynajętym mieszkaniu wśród miejscowych i żyjemy jak oni.
Szwajcaria, Niemcy, Austria, Singapur (tylko Pan Mąż) , Japonia, RPA , Namibia (tylko Pan Mąż) to ponad 6 lat wspólnego wyjeżdżania. Do tego Ukraina, Włochy i Indie w podróżach Pana Męża przed powstaniem Małżeństwa na delegacji.
Kontrakty mojego męża odbywały się w dosyć wizjonerskich miejscach takie szczęście, ale zwiedzić można każde miejsce. Każde miejsce ma coś do zaoferowania jeśli jesteśmy dostatecznie otwarci i chętni. A my nie wiedzieliśmy do jakich miejsc trafimy. Przyszłość zawsze jest niewiadomą.. - Jesteśmy razem.
To może prozaiczne, ale dlatego to robimy. By być razem. Nieważne czy w domu czy za granicą. Chcemy być razem. Po to wzięliśmy ślub i po to ratowaliśmy te małżeństwo. - Wyzwania i ciągła nauka.
Nie tylko mój maż stoi przed wyzwaniami kolejnych projektów. Ja staję przez wyzwaniami nowych miejsc, uczę się nowych kultur, nabieram nowych umiejętności. Żyjemy przez jakiś czas w obcym kraju a to zawsze wyzwanie.
Jako małżeństwo też co rusz stajemy przed wyzwaniami, które z racji wyjazdów są intensyfikowane. Jak jesteśmy razem to jesteśmy 24 na dobę, na wyjazdach odchodzi praca ale dochodzi moja tęsknota za domem, nuda i rozdrażnienie. Do tego problemy w pracy, codzienne irytacje. Na wyjazdach mamy tylko siebie. W domu mamy przyjaciół i rodzinę, ale przesyt swojej obecności i presję rodzinną ( żeby odwiedzić, spotkać się, wyremontować, załatwić itd ) - Utrzymanie młodości.
Tym pewnie Was zaskoczę 🙂 Nie jesteśmy starzy, ale życie na walizkach i ciągle podróże utrzymują nasza energię w górze. Nie ma że się nie chce. Pakujemy walizki i zwiedzamy piękne miejsca. Na wyjazdach szkoda nam każdej chwili ( no dobra, mi szkoda), by więcej zobaczyć, przeżyć.. Zapamiętać.. I z każdym wyjazdem bardziej się chce.. 🙂
Do tego wyjścia do restauracji, wieczorne spacery po plaży, spotkania ze znajomymi ( z pracy męża), weekendowe wypady za miasto- na wyjazdach nie mamy „domowych” trosk. - Możliwości rozwoju.
Dzięki naszej decyzji oboje zyskaliśmy możliwość rozwoju. Teoretycznie ja poświęciłam swoją „karierę” dla Pana Męża i jego pracy, ale uważam , że szanse rozwoju i kariery odbieramy sobie sami. Rzeczywiście dostosowałam swoje życie do Pana Męża i jego pracy , ale jednocześnie otworzyłam się na możliwości. One zawsze są. I choć pracować na etacie nie mogę ( bo i jak) to nawet nie chcę. Mam możliwości rozwijania się jako człowiek. Rozwija się moja dusza. Rozwijam się artystycznie. Wyjazdowy nie wyklucza także prowadzenia działalności (co robiłam ) oraz pracy zdalnej, która jest coraz bardziej popularna.
Pan Mąż natomiast ma możliwości pracy w całkowicie różnych projektach, rożnych krajach i różnych branżach. Poprzez jego otwarcie na wyjazdy, doświadczenie i umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach i projektach ma możliwość wybierania ciekawych projektów. - Szycie na miarę.
Trudno powiedzieć , że nasze jest szyte na miarę, bo chyba żadne nie jest. Te staramy się układać tak, by być w nim najszczęśliwsi. szczególnie w rzeczach na które mamy wpływ.
Nasze życie jest dostosowane do pracy Pana Męża, ale pomiędzy kontraktami w miarę możliwości możemy zrobić przerwę i pobyć 3 miesiącem wspólnie w domu. - Większe zarobki.
O tym chyba nie muszę mówić. - Poznawanie nowych ludzi.
Opcja oczywista, dla Pana Męża. Ja mam mniejsze opcje poznawania, ale często poznaję ludzi z pracy męża- z wieloma się przyjaźnimy pomimo zakończenia projektów. Albo przypadkowych ludzi jak np. pewien surfer w Japonii, któremu zrobiłam sesję. Albo licznie zaczepiający nas inni ludzie w RPA i Japonii ( z racji odmiennego koloru ). - Możemy spełniać marzenia.
To wiąże się z większymi zarobkami, ale także możliwościami i podróżami. - Pan Mąż nie pracuje 12 miesięcy w roku. To chyba plus zważywszy , że na etacie ma się tyko 3 tyg urlopu 🙂 Co prawda, jesteśmy uzależnieni od projektu do którego Pan Mąż przystąpił, ale wakacje w sierpniu nad bałtykiem czy Mauritius w marcu.. 🙂
- Mój mąż zdecydowanie lepiej się odżywia kiedy jestem z nim!
Na tyle wpadłam. Pewnie jest ich jeszcze więcej. Ogranicza nas tylko wyobraźnia. Więc jeśli jesteście w takim związku (wyjazdowym) i przeszła Wam przez głowę taka myśl, że może razem..Choć na trochę.. Choć na próbę ( moja trwa 8 lat ;)) Spróbujcie..!
Bo na koniec życia żałujemy tylko tego czego nie zrobiliśmy!
A jak stoi na wadze wasze małżeństwo to chyba warto..

Zmarzluchy w Japonii.

Trudne momenty

Dwa światy- Kapsztad
Zobacz również

„Ja bym tak nie mogła”
7 kwietnia 2018
Wspólne wyjeżdżanie się nie opłaca!
13 lipca 2022
3 komentarze
Pingback:
Pingback:
Pingback: