Podróże,  Razem na kontrakcie,  Tips and hacks,  Życie delegacyjne

Sześć prostych sposobów na walkę ze spadkiem nastroju i depresję

Lubię skupiać się na tym co dobre zamiast rozpamiętywać złe chwile, dlatego podzielę się dziś z Wami moimi sposobami na walkę ze spadkiem nastroju.. Ostatnio we wpisie „kiedy dni stają się szare” opowiadałam Wam o moich początkach delegacyjnego życia. O tym , że odczuwałam spadek energii, radości i motywacji, że mocno zahaczyłam o depresję. Opis nie jest szczegółowy, bo nie chcę wchodzić tak głęboko w te złe wspomnienia, rozpamiętywać tego jak wtedy było mi trudno. Wolę się skupić na tym co mi pomogło . mogę to ocenić dopiero teraz z perspektywy czasu..

Dopiero teraz analizując wszystko mogę podzielić się z Tobą tym co wtedy przyniosło rezultaty.. Dziś wiem, że stoją za tym dowody, ale także stoi za tym nauka i biologia.. Wtedy zastosowałam to bardzo intuicyjnie. Wierzę, że odpowiedzi są w nas.. Zawsze.. tylko nie zawsze potrafimy je odczytać..

Wtedy także nie wiedziałam, że za moim spadkiem nastroju może stać chora tarczyca, co odkryłam kilka lat później.. Dziś jestem pod stałą kontrolą lekarza, biorę leki regulujące tarczycę i takie przypadki zdarzają mi się rzadko, ale jednak się zdarzają..

Zmienna codzienność i wyzwania jakie stawia nieraz przed nami życie delegacyjne potrafią nieźle namieszać.. Zmiany strefy czasowej mogą wpływać także na gospodarkę hormonalną..
Dodatkowo delegacyjne życie to nie bułka z masłem, to codzienne zmaganie się z tęsknotą i samotnością.. Tęsknota jest wpisana w moje życie na stałe.. Będąc z mężem w delegacji tęsknię za rodziną i przyjaciółmi, za moim domem i moimi kotami.. za stabilizacją i poczuciem bezpieczeństwa.. Będąc w domu tęsknię za mężem i ta tęsknota jest bardzo dotkliwa..
Nawet przebywając razem w domu z mężem odczuwam tęsknotę.. Za przygodą , podróżą i nieznanym.. Cóż.. kto kobiecie dogodzi 🙂
Jednak moja praca nad sobą przyniosła wymierne skutki.
Obecnie dobrze radzę sobie utrzymując energię, także dlatego, że regularnie badam swoją tarczycę i prowadzę profilaktykę.
Jaką?
No właśnie!
Ze względu na zmienność życia i miejsc w jakich się znajdujemy najczęściej korzystam z rzeczy, które mam przy sobie.. lub które są wokoło! 🙂 To najlepsza recepta! Zacznij tu i teraz, wykorzystaj to co jest wokoło!


Moje wybrane sposoby walki ze spadkiem energii i nastroju..

1. Światło, powietrze, ruch i woda.

Magiczna czwórka, która potrafi działać cuda!
Jestem tego świetnym przykładem, ale nie musisz wierzyć mnie. Pomyśl tylko, że każde życie do swojego istnienia potrzebuje światła, wody i powietrza. Większość z organizmów potrzebuje także ruchu do tego żeby żyć! Tak więc jeśli życie w tobie wygasa, a właśnie tak można opisać chandrę czy spadek energii to być może , trzeba mu dostarczyć składników życia!

Nie zawsze mamy wpływ na to czy świeci słońce.. Jednak jeśli tylko świeci, wykorzystaj je. Wystaw twarz i ciało do słońca! Pamiętaj jednak o bezpiecznym korzystaniu ze słońca w lato, poparzenia słoneczne na pewno nie poprawią Twojego nastroju!
Leczenie światłem czyli fototerapia to znana od starożytnego Rzymu dziedzina medycyny naturalnej.
Światłoterapia (fototerapia czyli leczenie światłem) wpływa na prawidłowe funkcjonowanie całego organizmu budzi naturalne procesy regeneracyjne, stymuluje przemianę materii, wzmacnia układ immunologiczny, poprawia krążenie krwi. Jeżeli fala promieni systematycznie dociera poprzez oczy do kory mózgowej, uruchamia mechanizmy obronne organizmu, np. pobudza wydzielanie hormonów czy enzymów. Tak można przyspieszyć przepływ krwi w naczyniach wieńcowych, uregulować sen, układ nerwowy, poziom cukru czy zachęcić organizm do zrzucenia nadwagi. ” .” Badania nad właściwościami fal świetlnych, prowadzone przez naukowców z Centrum Badań Kosmicznych w Rosji, dowodzą, że określona długość fali świetlnej może wywierać wpływ na pracę organów wewnętrznych. ” (źródło)
Kiedy słońca jak na lekarstwo w zastosowaniu terapii pomogą Ci specjalne lampy za pomocą których możesz zastosować nie tylko leczenie światłem, ale także kolorem!



Tak samo jest z każdym z tych czterech składników. Napij się wody. Odwodniony organizm nie ma zdolności regeneracyjnych. Może Cię przez to boleć głowa, możesz mieć problemy ze spaniem czy może u Ciebie wystąpić alergia a także obniżony nastrój..
Mózg składa się z 75% z wody, kiedy jest odwodniony nie pracuje tak jak powinien. Możesz mieć problemy z koncentracją i skupieniem. Odwodnienie wpływa także na kumulowanie się toksyn w naszym organizmie i spowolnienie metabolizmu.
Tak, to wszystko z braku wody.. Napij się więc! Pij mniejsze porcje , ale częściej.
Mi pomaga w tym butelka Dafi. Mam ich kilka, by zawsze mieć jakąś przy sobie. Jedna przy łóżku, druga w salonie a trzecią zabieram do auta. Jeśli nie lubisz pić wody, możesz wybrać herbatkę owocową (niesłodzoną). Możesz też coś zjeść! Warzywa i owoce są pełne wody! Jedz pomidory, melon, rzodkiewki, i kalafior wszystkie mają ponad 90% wody w sobie!
O mich gadżetach do picia pisałam TU.

Co do ruchu chybia nie muszę Cię przekonywać..? Nie musisz zapisywać się na siłownię.. wystarczy spacer, joga na dywanie czy kilka podskoków.. Ruch sprawia , że w naszym organizmie wytwarzają się endorfiny… Czyli do szczęścia potrzebujesz ruchu!
Jak pisze Adam Pawlikowski z Uniwersytetu w Toruniu ” W dotychczasowych badaniach obserwowano korzystny wpływ umiarkowanego wysiłku fizycznego na zdrowie psychiczne. W czasie trwania wysiłku fizycznego rozładowywane są nadmierne obciążenia psychoemocjonalne osoby poddającej się treningowi. Badania psychologiczne, prowadzone u tych osób wykazały zmniejszenie poziomu lęku. U osób, u których stwierdzono stany depresyjne obserwowano obniżenie ich głębokości. Gdy wysiłki fizyczne podejmowane są zgodnie z przygotowaniem czynnościowym organizmu obserwuje się poprawę snu i łatwiejsze zasypianie. Warunkiem jest tu odpowiednia godzina podejmowania wysiłku, mianowicie nie później niż o godzinie 16.00-17.00 i trening nie może doprowadzić do nadmiernego przeciążenia organizmu. U osób, które poddają się systematycznemu treningowi obserwuje się również wyższą subiektywną ocenę ” (źródło)

A powietrze? dzięki niemu żyjemy.. choć tak mało uwagi przykładamy do tego, by oddychać w pełni.. Dzięki każdemu oddechowi do naszej krwi i naszego organizmu wnika tlen, którego potrzebuje każda komórka naszego ciała! Po to by się regenerować, rozwijać się rosnąć..
Ale to nie jedyna zaleta świadomego, głębokiego oddechu.. Oddychanie może pełnić także rolę terapeutyczną.. Poprzez tempo oddechu możesz stymulować swój organizm! Poprzez szybszy dodać sobie energii, poprzez wolny i głęboki rozluźnić się i uspokoić.. czyż to nie cudowne?? Że gdziekolwiek jesteś wszystko czego potrzebujesz masz zawsze przy sobie!
Poświęć kilka minut na świadomy oddech. Niech będzie głęboki, oczyszczający.. (polecam 20 oczyszczających oddechów) często w ciągu dnia nasz oddech jest płytki i nie dostarcza nam tyle tlenu ile potrzebujemy..Przez to robimy się ospali, spada nasza koncentracja oraz pogarsza się nasz nastrój.. Sprawdź jak magicznie zadziała na Ciebie świeże powietrze.. kilka głębszych oddechów i energia wróci!
Koniecznie przewietrz pomieszczenie w którym jesteś lub wyjdź na świeże powietrze.. Kiedy tylko masz chwilę przyłóż uwagę do tego, by oddychać świadomie. Płynnie ale i głęboko. To nie tylko odżywi Twoje ciało, podziała także uspokajająco i kojąco na duszę !

Moim sposobem na połączenie tej całej magicznej czwórki jest dynamiczny spacer w pogodny (lub nie) dzień. Zabieram ze sobą wodę i wykonuję dynamiczny spacer ze zmianą rytmu. Oznacza to tylko, że zmieniam tempo spaceru co jakiś czas. Przez chwilę idę szybko i rytmicznie a po chwili idę spokojnie. Tak profesjonalnie można by to nazwać interwałami. To pobudza krążenie i wzmacnia serce.

2. Kontakt z naturą, czyli wielowymiarowe lecznicze działanie natury .

Człowiek jest zwierzęciem. Potrzebuje natury do życia.. nie możemy o tym zapominać.. Obecnie coraz bardziej się od niej oddalamy, zamykamy się w szarych budynkach, wycinamy lasy.
Uzdrawiające działanie natury zostało dowiedzione wielokrotnie w badaniach.
Leczą nas odgłosy natury, wszak słucha się ich , by się wyciszyć, zrelaksować i zasnąć.
„W zależności od dźwięku jaki do nas dociera, nasze samopoczucie będzie różne.Wystarczy zrobić mały eksperyment. Usiądź drogi czytelniku przy ulicy w godzinach szczytu i wsłuchaj się w hałasy jakie do ciebie docierają. Ryk samochodów, gwar ludzi, harmider i kakofonia. Jak się czujesz? Czy jesteś wyciszony, czy raczej zaczyna wzrastać twoja irytacja? Dla odmiany w wolnym czasie przejdź się poza miasto, zrób sobie spacer po parku, czy jeśli masz możliwość wzdłuż wody. Jak działają na ciebie odgłosy natury? Szum drzew, szmer wody, świergot ptaków. Czy skupiając się tylko na dźwiękach jesteś nadal nerwowy? Czy spada twój poziom adrenaliny?
Inaczej czujemy się słuchając hałasu ulicy, wycia karetek, a zupełnie inaczej słuchając szumu wody, czy śpiewu ptaków.To ma na nas ogromny wpływ.Są dźwięki które wiemy że uspokajają nas, wyciszają, ale czy dźwięki natury leczą?
Większość z was na pewno spotkała się z uzdrawianiem za pomocą dźwięku gongów tybetańskich, mosiężnych mis, czy szamańskich bębnów. O berimbau (święty łuk), najważniejszym instrumencie w Capoeira, mówiono że ma tak wielką moc iż może skraść duszę.
Uderzenie w instrument powoduje pewną wibrację, która w zależności od swojej wysokości oddziałuje na nasz organizm.
Podobnie konkretne wibracje dźwiękowe są wykorzystywane w medycynie klasycznej, czy estetycznej. ” (źródło)


Leczą także kolory. Niebieski, zielony, żółty. To kolory , które w koloroteriapii są kolorami spokoju, nadziei, pozytywnego myślenia, apetytu i radości.. (poczytaj więcej Tu)   
Za najbardziej nienaturalne kolory dla naszych oczu i naszego ciała uznane są biel i szarość tak uwielbiane w dzisiejszych wnętrzach. Kolor biały jest szkodliwy dla naszych oczu w nadmiarze dlatego, że odbija światło. Nasze oczy nie są przystosowane do przedostawania się ich dużej ilości. Dlatego alpiniści zakładają specjalne okulary przeciwsłoneczne, które mają dużo mocniejsze filtry blokujące dużo większą ilość promieni słonecznych odbijanych przez śnieg. Jednak mimo to czasem cierpią na ślepotę śnieżną. Kolor szary w nadmiarze może powodować depresję i izolację. Sama lubię kolor szary, jednak w domu staram się go przełamywać innymi bardziej optymistycznymi kolorami, oraz drewnem. Jeśli mamy spadki nastroju powinniśmy się otaczać kolorami natury lub wzmacnianie ich efektów za pomogą wyboru tego, który pomoże nam osiągnąć dany cel!


Leczy zapach, nie od dziś mamy do czynienia z aromaterapią..a każdy z leczniczych zapachów jest zaczerpnięty z natury i tak na przykład na depresję można zastosować olejek jodłowy, bazyliowy, różany , czy to nie czasem zapachy, które mamy blisko siebie??
Leczy także dotyk.. Chodzenie boso po trawie i piasku oddziałuje pozytywnie na nasz układ nerwowy. Na stopach znajduje się 72 tysiące zakończeń nerwowych, a chodzenie boso po trawie czy piasku powoduje stymulację tych właśnie punktów i dostarczenie większej ilości tlenu do każdego organu naszego ciała! Nie musisz czekać na lato, zimą stąpanie boso po śniegu dodatkowo zahartuje Twój organizm i zmobilizuje układ immunologiczny do walki z wirusami! Ja chodzę boso po moim ogrodzie (i nie tylko) niemal zawsze.. czasem tego pożałuję, bo wejdzie mi coś w stopę.. kiedyś nawet osa mnie użądliła.. cóż.. trudno.. dalej chodzę boso.. Wierzę, że łączę się wtedy z ziemią.. że ładuje mnie ona swoją energią..
A wiedziałeś , że kontakt z bakteriami dostępnymi w glebie i powietrzu także pozytywnie wpływa na nasz organizm gdyż stymuluje nasz układ immunologiczny w sposób naturalny. (poczytaj o tym TU).

Ja praktykuję na co dzień obserwację natury, która sprawia mi wiele radości.. Chętnie zatrzymuję się w polach , by przyjrzeć się kłosom zbóż, przez okno obserwuję ptaki w moim ogrodzie, które dokarmiam, czy latem patrzę w chmury i zgaduję kształty jakie się z nich ułożą..


3. Zdrowe odżywianie. Czyli jedzenie, które poprawia nastrój!
I nie mam tu na myśli słodyczy!

Odżywianie ciała to także, a może i głównie jedzenie. Musisz dostarczać mu dobrego pokarmu, paliwa, bo inaczej daleko nie zajedzie. Dla nas to bardzo ważne, bo podróże są wycieńczające dla organizmu. Zmiany klimatu i strefy czasowej to duże obciążenie dla ciała. Dajmy mu paliwo, by przetrwał ten ciężki okres. Jak pomyślisz sobie, że jedzenie jest paliwem dla Twojego ciała, to spojrzysz inaczej na tą wszystko co jesz. Myśl o tym co dana potrawa da Twojemu organizmowi, czy przyniesie mu jakieś długotrwałe zyski czy tylko krótkotrwałą przyjemność. Oczywiście wszyscy czasem pozwalamy sobie na przyjemności nie myśląc o długofalowych celach i o ile nie robisz tego zawsze, codziennie to nic się nie stanie. Między tym co dla zdrowia a dla przyjemności musi być balans.. a najlepiej jak to co jesz przynosi obie korzyści.. Wiecie, że i ja zjem coś słodkiego a i gorący kubek w podróży u mnie ląduje.. Nie będę się rozpisywać na temat odżywiania, bo poradników na ten temat jest mnóstwo a ja nie jestem specjalistą w tej dziedzinie. Staram się dużo na ten temat czytać i wprowadzać to w życie.. Ciekawą pozycją na ten temat jest książka „dieta odżywcza” (poczytacie o niej Tu). Zmieniła moje spojrzenie na jedzenie. Choć nie stosuję diety, według tej książki to podczas przyrządzania posiłków myślę o tym czego dostarczą one mojemu organizmowi. Jem bardzo dużo warzyw i owoców. Minimum jakie promuje WHO jest to 5 porcji warzyw i owoców dziennie i wydaje się to być bardzo niewielką liczbą . Dla porównania gdzieś czytałam, że Japończycy jedzą koło 50 porcji warzyw i owoców dziennie! Szokujące, ale mieszałam przez dłuższy czas w Japonii i rzeczywiście ich dieta jest bogata w warzywa, owoce i jest bardzo różnorodna! Dodatkowo musisz wiedzieć, że za porcję uważa się np. jedno jabłko lub szklankę soku. W Polsce? Wiele osób , które znam nie dobija nawet do tak niskiej granicy jak 5 porcji! Stare angielskie przysłowie mówi „apple a day keep doctor away” ( wole tłumaczenie- jabłko dziennie utrzyma cię w zdrowiu ). Jedną z ważniejszych kwestii jest także czytanie etykiet tego co kupujemy. I polecam od tego zacząć , bo według mnie jest to jedna z najważniejszych kwestii w dzisiejszych czasach w których spożywamy wiele produktów przetworzonych . Dopilnujmy, by były one najlepsze jakie możemy zapewnić. Czytanie składu nie jest takie trudne, pomoże Ci w tym strona czytaj skład (tu).

Kiedy pomyślę bez jakiej grupy produktów nie wyobrażam sobie życia to bez wątpienia byłyby to warzywa! Oczywiście uwielbiam także owoce czy węglowodany takie jak makarony, kasze , ryż.. Przepadam także za słodyczami , niestety! Jednak to wykluczenie z mojej diety warzyw wydaje mi się najsmutniejsze 🙂

4. Suplementy. Witaminy i zioła, które będą podporą w trudniejszym czasie.
Rynek suplementów jest bardzo duży i badania pokazują, że jemy ich za dużo. Nie namawiam Cię do jedzenia wielu witamin, naprawdę dużo da się uzyskać w sposób zdrowego odżywiania. Jednak są takie suplementy, które wesprą walkę z depresją, spadkiem odporności i energii lub są nieodzowne na co dzień.
Jakie to witaminy?
– witamina D . Niestety w naszym klimacie nie mamy szans na przyswojenie takiej ilości witaminy D jakiej potrzebuje nasz organizm. Dlatego suplementacja jest niemal koniecznością. Zanim zaczniesz ją przyjmować zrób sobie badanie na poziom tej witaminy we krwi i skonsultuj wyniki z lekarzem pierwszego kontaktu. Ja mam poziom przy dolnej granicy normy dlatego nie muszę przyjmować wysokiej dawki. Wydaje się, że podczas wyjazdu doładujemy się witaminą słońca jednak po dwóch tygodniach w słońcu Miami także nie podniosły mi poziomu na tyle ile można by przypuszczać. (Norma według diagnostyki 30-100 mój wynik w sierpniu to 30 , a po 2 tygodniach w Miami to 36 !)
-Magnez i potas. Witaminy serca. Musze je brać ze względu na chorobę serca. Jednak badania pokazują, że mamy duże niedobory magnezu, które wynikają ze stresu jaki jest w naszym życiu i niewielkiej jego ilości w pożywieniu.
-Ashwagandha (czyli indyjski żeń szeń) . To roślina , która powoduje , że lepiej wstaje i mam więcej energii. Szczególnie jesienią i zimą mam problemy ze wstawaniem rano i duże spadki energii. Zażywanie tego adaptogenu utrzymuje moją energię na dobrym poziomie. Bardziej fachowo pisze poradnikzdrowie.pl : „Z badań wynika, że skuteczność działania antydepresyjnego substancji zawartych jest jest zbliżona do tej, którą uzyskuje się przy podawaniu imipraminy (leku przeciwdepresyjnego) dzięki czemu może pomóc osobom zmagającym się z depresją. Jej stosowanie może przynieść pozytywne rezultaty także osobom, które zmagają się z innymi chorobami psychicznymi. Indyjscy naukowcy przekonują, że ashwagandha może poprawić stan zdrowia chorych na schizofrenię, którzy zmagają się z zespołem metabolicznym, będącym skutkiem przyjmowania leków przeciwpsychotycznych. Poprawia także funkcje poznawcze u pacjentów z chorobą afektywną dwubiegunową. Poza tym ashwagandha może być pomocna w przypadku stanów lękowych, nerwicy.” Polecam Ci się zapoznać z tą rośliną!
-Probiotyk na zdrowe jelita. Naukowcy dopiero od niedawna przyglądają się jelitom, ale już są pewni, że to właśnie jelita odpowiadają głównie za nasze zdrowie i choroby! Obecnie prowadzą badania odnośnie wpływu flory bakteryjnej w jelitach a depresją czy autyzmem! Polecam Ci książkę „Jelita wiedzą lepiej”, która na pewno zmieni Twoje podejście do trzewi 😉
Tak czy inaczej po konsultacji z lekarzem doszliśmy do wniosku, że muszę takowe zażywać. Ważna jest także odpowiednia dieta, ale w moim przypadku nie jest ona wystarczająca.
– Ostatnio odkryłam także kolejny adaptogen, który może być bardzo pomocny czyli Tryptofan. Pomaga on uregulować sen i poprawia nastrój! „Tryptofan należy do aminokwasów egzogennych (niezbędnych), czyli związków, które nie są wytwarzane w organizmie i muszą być do niego dostarczane wraz z dietą. Jest konieczny do produkcji białek, enzymów i tkanki mięśniowej. ” Silny wpływ odpowiedniego poziomu tryptofanu na stany depresyjne potwierdzono, wywołując sztucznie niedobór tego aminokwasu w osoczu krwi dwóch grup kobiet – zdrowych i chorujących na bulimię. W obu grupach zauważono nasilenie objawów depresji. Badając leczących się alkoholików, stwierdzono u nich niski poziom tryptofanu we krwi przy jednoczesnych częstych spadkach nastroju. Suplementacja tryptofanem przez okres 2-4 tygodni wykazała znaczną skuteczność w zwalczaniu depresji. ” (źródło)
-Witamina B. Jako osoba niejedząca mięsa suplementuję także witaminę B (6, 9 i 12). Niedobory witamin z grupy B mogą powodować dać symptomy zmęczenia, niepokoju i depresji.
-Żelazo. Mam anemię, która też może prowadzić do stanów depresji, spadków energii. Stosuję żelazo po konsultacji z lekarzem. Póki co na stałe, dopóki nie osiągnę wyników w górnej granicy normy.

Jak widzicie czasem to nasze niedobory powodują spadki naszej energii. Warto zrobić sobie kontrolne badania. Przy dużym spadku energii i nastroju warto zbadać : Tarczycę (tsh, ft3 , ft4 i antytpo), poziom witaminy d, poziom tryptofanu, żelazo i inne minerały takie jak potas, magnez i sód oraz hemoglobinę. Choroby tarczycy mogą powodować stany lękowe i depresję więc zbadanie jej niech będzie priorytetem ! Mało się o tym mówi i często nawet psychiatrzy nie zalecają badania tarczycy zanim zapiszą leki!

Pamiętajcie, że każdy z nas jest indywidualną jednostką. Warto także suplementację oprzeć o potrzeby naszego ciała.

5. Muzyka.
To też chyba jeden z najstarszych sposobów na to by kierować naszym nastrojem. Słuchanie muzyki jest niewątpliwie przyjemnością. Można za jej pomocą sterować nastrojem. Wybieraj lekkie i optymistyczne piosenki kiedy chcesz poprawić swój nastrój, a kiedy potrzeba Ci energii wybieraj takie z mocnym rytmem, przy których „nóżka aż sama chodzi”!

Muzyka towarzyszy mi zawsze!
Podczas pierwszych wyjazdów , kiedy jeszcze nie umiałam się w pełni wyciszyć słuchałam muzyki na słuchawkach.. Pamiętajcie tylko, by dopierać muzykę do nastroju jaki chcecie mieć a nie jaki aktualnie macie! To trudne, bo jak nam smutno to nie chcemy słuchać skocznej muzyki.. wybierz wtedy coś spokojnego, ale o pozytywnej tonacji..
O muzyce jeszcze napiszę, gdyż tworzę na spotify listę piosenek z różnych stron świata! <3

Zawsze mam ze sobą moje słuchawki (obecnie używam Sony z aktywnym tłumieniem hałasu,pokochałam je od pierwszego wejrzenia!) , które pomagają mi nie tylko spokojnie przetrwać podróż , ale także pomagają poprawiać nastrój czy dodać sobie energii na spacerach.. Uwielbiam słuchać przyrody, ale czasem potrzebuję beata, żeby wykonać fajny marsz!
Od pewnego czasu jest ze mną także głośnik Bo play i jakość muzyki z niego płynąca jest zachwycająca! Teraz mam ulubioną muzykę zawsze przy sobie!
Jeśli tylko mam możliwość słucham lokalnego radia, lubię się w ten sposób wczuć z dane miejsce, a poza tym to świetna możliwość odkrywania nowej muzyki! ( do odkrywania muzyki korzystam z Shazama a do słuchania Spotify obu aplikacji można używać offline! )

6.Ćwiczenia mentalne oraz mój autorki projekt- zabawa w szukanie piękna.
Na początek polecam Wam prowadzenie dziennika wdzięczności. To prosta, szybka praktyka, która wprowadzi w wasze życie więcej pozytywnych myśli.. Dziennik wdzięczności to takie miejsce w którym codziennie wymieniasz rzeczy za jakie jesteś wdzięczna/ wdzięczny. To może być cokolwiek. Dobry posiłek, spotkanie ze znajomymi, piękna pogoda. Ja wypisuję trzy takie rzeczy dziennie.. No.. muszę wrócić do tej rutyny, bo ze dwa tygodnie mam przerwy. Zajmuje to mniej niż pięć minut a daje dużo pozytywnej energii.. Proste rozwiązania są najlepsze , pamiętaj! Można to robić rano, by od początku dnia mieć dużo pozytywnej energii, albo wieczorem, by lepiej spać 🙂
Ale wracając do mojej zabawy. Mam taką zabawę.. jest ze mną już długi czas.. W każdym miejscu którym jestem a przynajmniej raz dziennie staram się znaleźć piękno.. Szczególnie w miejscach statystcznie brzydkich lub przy spadku nastroju..
Kilka dni temu opowiedziałam wam o tym na instastories.. Trochę mi było dziwnie 🙂
Bo ja jestem dziwna.. Jestem bardzo wrażliwa na piękno.. i myślę, że to właśnie piękno pozwala mi przetrwać najgorsze.. zawsze.. Moja mama zawsze mi powtarzała „nie ma tego złego co, by na dobre nie wyszło” a ja zmodyfikowałam sobie to przysłowie do ” nie ma czegoś tak brzydkiego, by nie było w nim piękna”.
Ja jestem szaleńcem i potrafię dostrzec piękno nawet na prostej ścianie..
Może to szalone.. a może nie..
Ale może o to chodzi! Może chodzi o to, by dostrzegać piękno w sposób nieoczywisty.. Bo chcesz być szczęśliwy tylko jak życie i warunki Ci sprzyjają czy zawsze ? Odczuwać szczęście w dogodnym momencie każdy potrafi, dostrzegać piękno w pięknie też!
Pobaw się zatem ze mną w odkrywanie piękna. Podejmiesz wezwanie ?
Odrywaj piękno wszędzie gdzie przebywasz.. a szczególnie w miejscach w których nie widzisz ich na pierwszy rzut oka.. Miejscach których nie lubisz.. Znajdź w nich coś ciekawego, intrygującego, pięknego.. i zobacz jak zmieni się Twoje nastawienie.. To działa zawsze! Gdzie teraz jesteś? w mieszkaniu przychodni, pracy, tramwaju ? Znajdź 3 rzeczy, które są piękne..
Ja siedzę w mieszkaniu w Niemczech.. Jest to średnie mieszkanie w stylu akademickim.. Śmiało mogłabym wymienić wiele rzeczy jakie mi tu nie odpowiadają.. jestem estetką! Jednak.. pięknie wpada tu światło słońca, maluje linie na ścianie.. Parapet jest oklejony marmurkową okleiną na której fajnie wychodzą zdjęcia, bardzo ciekawy plakat wisi nad moim łóżkiem, choć to reprodukcja, przyciąga moją uwagę mocnymi kolorami. Skoro ja potrafię znaleźć 3 ciekawe rzeczy w mieszkaniu 4 na 4 metry to Ty znajdzie swoje wszędzie.. Ciekawa faktura ścian, ładny kolor ładny mebel, piękne światło.. To zabawa na kreatywność! Zaproś do niej swoje dzieci ( jeśli masz) lub znajomych.. W komunikacji miejskiej szukaj piękna w ludziach.. Piękne włosy, piękna twarz, piękny uśmiech, piękne ręce.. Piękny szalik, postawa, figura.. Każdy z nas ma w sobie coś pięknego! Mogę wydać Ci się nawiedzona.. Także mam zjazdy energetyczne.. także zapominam czasem , że piękno jest wszędzie.. Ale ono samo mi o sobie przypomina..

Przytoczę Ci pewną historię z mojego życia.. Pewnego weekendu podczas pobytu w Japonii miałam plan na wycieczkę fotograficzną. Mieliśmy wsiąść w auto i pojechać porobić zdjęcia.. Kiedy obudziliśmy się tego dnia pogoda, była okropna. Bardzo padało, a jak skończyło to było szaro i mokro.. Byłam zła.. nie lubię zmieniać planów.. a w tamtym czasie miałam tyle wspólnego z elastycznością co baletnica z nadwagą.. Jednak Czarek naciskał żebyśmy poszli jednak robić te zdjęcia.. Niemal się pokłóciliśmy.. próbowałam mu wytłumaczyć jak kiepsko fotografuje się przy takim szarym niebie, jak kolory tracą.. jak to daremnie jest wychodzić i marnować energię.. Nie poddawał się jednak.. Pojechaliśmy w jedno z naszych ulubionych miejsc.. I rzeczywiście, niebo i aura nie nadawała się na fotografowanie.. Jednak.. krople na roślinach, które wciąż przypominały , że niedawno padało dały mi zastrzyk energii.. i pokazały, że czasem trzeba wyjść poza znane ramy, spróbować czegoś innego.. i nie poddawać się! Kilka zdjęć z tego właśnie popołudnia..

Poniżej moje postrzeganie piękna.. Szukam go wszędzie.. A najbardziej lubię takie porzucone i niezauważalne dla nikogo.. Tak jak na przykład wśród aut na złomowisku.. Każdy ma inne postrzeganie piękna.. znajdź swoje własne.. Spójrz w niebo lub pod nogi.. szukaj detali lub całości.. Kolorów lub jednolitości.. To ćwiczenie przyda się także w rozwijaniu kreatywności, która bardzo przydaje się i w pracy i w życiu..
Ale najważniejsze zaczniesz dostrzegać, że piękno jest wszędzie! Tylko czasem nie w tak oczywisty sposób w jaki byśmy się spodziewali..

Chcę poznać Twoje postrzeganie piękna. Podziel się nim na Instagramie z #pięknojestwszędzie a znajdę Cię ! Może będzie to także impuls dla innych, by szukać piękna wokoło!

Oczywiście to nie jedyne sposoby jakie stosuję na co dzień..Te jednak są podstawowe i do wykorzystania od razu!
Innymi podzielę się z Wami za jakiś czas 🙂

Poznajmy się lepiej:

  • O Nas (klik)
  • Plusy delegacyjnego życia (klik)
  • Nie jesteśmy normalni (klik)

Będzie nam miło jak zaznaczysz swoją obecność tu i skomentujesz <3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.