Bez kategorii,  My,  Podróże,  Razem na kontrakcie,  Tips and hacks,  Wakacje,  Życie delegacyjne

Nie urodziłam się podróżnikiem

Pewnie wielu z Was myśli, że podróżowanie jest i od zawsze było dla mnie czymś naturalnym. Że ludzie, którzy dużo podróżują rodzą się z chęcią i predyspozycjami do przemieszczania..

Niektórzy także myślą, że jeśli się nie odnajdują w podróżowaniu to oznacza, że się nie nadają do tego typu spędzania wolnego czasu..Nic bardziej mylnego. Ja nie urodziłam się podróżnikiem.. wręcz mogę powiedzieć, że według cech, umiejętności i chęci urodziłam się ANTYPODRÓŻNIKIEM..

Przedstawię Wam na to dowody!

Nie urodziłam się podróżnikiem, bo :

  • Mam chorobę lokomocyjną.
    Od dziecka wymiotowałam we wszelkich środkach lokomocji. Wymiotowałam lub prawie wymiotowałam, co oznacza, że podróżowanie było dla mnie męką. Każdy kto ma chorobę lokomocyjną wie, że w takich wypadkach podróż odbywa się w pełnym skupieniu.. Skupieniu, by nie zwymiotować i ..przetrwać.. Nie ma tu mowy o relaksie!
    Nauczyłam się jednak radzić z tą przykrą przypadłością. I choć wciąż zdarzają mi się gorsze chwile, to jednak są rzadkością.. i nie wymiotowałam od dobrych kilku lat (by nie zapeszyć, bo piszę ten post w samolocie!).
  • Mam problemy z błędnikiem przez co start i lądowanie samolotem są dla mnie nieprzyjemne.
    Mówiąc nieprzyjemne muszę nadmienić , że objawia się to chorobą lokomocyjną, omdlewaniem i atakami paniki w jednym!
    Ale i z tym nauczyłam sobie radzić. Zauważyłam też, że latając częściej, lepiej znoszę te niedogodności. No i teraz wiem co zrobić, by zminimalizować „straty” i jeśli tylko lot odbywa się spokojnie w większości przypadków nie wysiadam zielona 🙂
  • Łatwo wpadam w panikę.. co nie przydaje się w samolocie podczas turbulencji.. 😐 albo wycieczek samochodowych po górskich, krętych drogach..
    Tutaj wyobraźcie sobie teraz pewną Japońską wycieczkę samochodową.. Wjazd krętymi , wąskimi drogami bez zabezpieczeń i przepaścią po mojej stronie..oraz zjazd z tej samej góry.. Moje krzyki, płacz wiercenia i wizje zjazdu w przepaść…..  Uwierzcie, że mój mąż był równie wykończony tą drogą jak ja 🙂 !
  • Podróżowanie wcale nie było moim marzeniem. Jakbyście spytali mnie 15 lat temu to pewnie powiedziałabym, że chcę zwiedzać świat, ale to tak jak każda miss pragnie pokoju na świecie 🙂 Zwiedzanie świata nie miało wtedy dla mnie nic wspólnego z podróżą.
    Jakoś szczególnie się nad tym nie zastanawiałam . Do dziś mam wrażenie, że byłoby łatwiej jakby istniała teleportacja. Choć uczę się doceniać ‚drogę’..
  • Jestem wygodna. Ohhhhh jestem megawygodna!
    Nie lubię niewygody. Długie siedzenie w aucie czy samolocie a już nie daj Boże w kilku środkach lokomocji, wiele godzin w podróży  niespecjalnie mnie bawi.. Po kilkunastu godzinach w podróży wyglądam jak Hołek po rajdzie Paryż -Dakar.. Doceniam zawsze te pięknie ubrane panie ze świeżą fryzurą i makijażem na lotnisku.. Ja wyglądam często jakbym od tygodnia była w podróży.. Na sukienkę kapnie mi sos.. Tu się spocę, tam rozmarzę.. Cóż.. damą trzeba się urodzić! Podróżnikiem może też.. 🙂
    A może nie…? a może to nie ma znaczenia jak wyglądam ?? 🙂 (nie, nie odpowiadajcie na to pytanie… proszę ..:) 
    poświęcam te niedogodności w imię nowego, pięknego, różnorodnego miejsca..
  • Jestem wygodna do kwadratu.. więc lubię mieć ciepłą wodę i własną łazienkę.. Nie podróżuję autostopem, a z plecakiem na plecach nie przemierzam stepów i pustyń..
    Choć nauczyłam się pakować bardziej optymalnie nie widzę wyjazdu na 2-3 tygodnie w jednym małym plecaku 🙂 (tyle zajmuje mój sprzęt ;)) Nie widzę także spania w namiocie, albo nastawienia, żeby spać ” byle gdzie”.. dlatego rezerwujemy wcześniej noclegi i niestety płacimy więcej.. coś za coś.. może kiedyś dorosnę do prawdziwego podróżowania 😀
  • Źle znoszę zmianę strefy czasowej. Czyli najprościej mówiąc mam Jetlag! Ale zauważyłam , że najczęściej po lotach na zachód.. Wielkość Jetlaga zależy od mojej kondycji, zazwyczaj to kilka dni, ale najgorszy jaki miałam to były 2 tygodnie i uwierzcie mi , że to był ciężki czas..!!! Nie zniechęca mnie to jednak do podróży.. Wymazuję z mózgu czym jest Jetlag i w drogę 😀
  • Nie jestem zdrowa.. i nie mówię o głowie 🙂 
    Jeśli myślicie, że podróżują tylko zdrowi, pełni werwy ludzie, to wyprowadzę Was z błędu. Na lotniskach widzę mnóstwo starszych ludzi, którzy nie potrafią się nawet sami poruszać. Widzę dużo niepełnosprawnych, którzy mają głód świata i świetnie sobie radzą..
    W Japonii widziałam nawet kobietę wspinającą się na szczyt (!) wspomagając się chodzikiem! I było mi wstyd , że jestem taka zasapana schodząc……
    Ja osobiście mam chore serce, tarczycę, kolana i Bóg jeden wie co jeszcze. Raz w samolocie zasłabłam.. uratowała mnie tylko adrenalina na myśl o tym ‚co oni tu ze mną zrobią? !’   Z tego powodu podróż mnie stresuje , ale nie pozwalam temu strachowi mną zawładnąć. Co więcej wybierając miejsca na wakacje zawsze wybieram te najdalsze. Dlatego, że z moim zdrowiem i jak lepiej nie będzie 🙂 więc lepiej teraz.. Dodatkowo konsultuję z lekarzami wyjazdy, zabezpieczam się lekami i tyle!
  • Mam delikatny żołądek.. Jeśli jest jakaś choroba, która dotyka przyjezdnych ja na pewno ją będę miała! Chorowałam (chyba nie muszę mówić na co)  w Tunezji, Bułgarii i na Sri lance.. Na Mauritiusie złapałam okropne przeziębienie.. To główny powód dlaczego Egipt i Indie zostawiam w planach.. Ale cóż.. zawsze mam dobrze zaopatrzoną apteczkę i walczę jak się da!
  • Jestem niezdecydowana.. (tak powiedział mój mąż) Mam problem ze zdecydowaniem się na miejsce do jakiego chcę jechać.. Wybór kierunku podróży opatrzony jest u mnie długim myśleniem i sprawdzaniem.. Jak już podejmę decyzję przestaję o tym myśleć..Ale sam proces myślenia jest nieraz uciążliwy…  Podróżnicy zazwyczaj (tak to sobie wyobrażam)  mają jasno sprecyzowane miejsca do jakich chcą pojechać.. Ja nie.. ciekawi mnie cały świat! (ale rozważam bezpieczeństwo, warunki sanitarne, pogodę i mnóstwo innych)
  • Nie jestem odważna. Podróżnicy kojarzą mi się z osobami bardzo odważnymi.. takimi co biorą plecak na plecy i jadą do Boliwii.. Ja nie jestem taka odważna.. boję się podejmować ryzyko i wyjeżdżać w mniej znane, być może mniej bezpieczne lokalizacje..
  • Nie lubię podróżować sama. Niestety czasem trzeba.. Moja pierwsza długa podróż ( druga w życiu samolotem ) odbyła się z kolegą Czarka, którego pierwszy raz widziałam na oczy! Stresują mnie samotne podróże ze względu na zdrowie i moje panikarstwo 🙂 Cezary dobrze reaguje w kryzysowych sytuacjach, ja najpierw wpadam z panikę później myślę.. Między tymi opcjami jest spora luka czasowa, niestety.. czyli panikuję , długo, długo nic a potemprzerabiam czarne scenariusze a potem myślę..
    Od tamtej podróży minęło 6 lat i odbyłam kilka samotnych podróży.. po każdej z nich jestem pewniejsza siebie.. Dalej nie lubię podróżować sama, ale sobie radzę i z mniejszym strachem podejmuję takie wyzwania! Co więcej mam w planach całkowicie samotną podróż!
  • Nie lubię próbować nowych rzeczy.. podróże kojarzą się z próbowaniem nowych potraw, smaków, przypraw. Cóż.. wciąż się tego uczę. Wiem, że to problem „głowy”, więc nad tym pracuję. Jeśli to Cię powstrzymuje przed podróżowaniem..
    Uwierz mi też, że jeśli nie chcesz próbować-nie musisz. Wszędzie na świecie znajdziesz coś europejskiego,dobrze znanego do jedzenia. Myślę, że chęć spróbowania przyjdzie z czasem (u mnie tak było) Pamiętaj też, że w każdym miejscu na ziemi ta sama potrawa będzie smakować inaczej.. Polskie sushi, to nie to samo co w Japonii. A pizza w Włoszech to nie to samo co w Polsce..
  • Nie lubię zmian. Lubię poznawać nowe, ale w swoim tempie. Lubię schematy.. w każdej lokalizacji mam ulubione miejsca, restauracje, potrawy, sklepy.  Staram się ujarzmić i oswoić każde nowe. Tu też pomaga powtarzalność i wychodzenie ze swojego bezpiecznego pudełka świadomie. Uczę się akceptować życie z jego zmiennością.. i doceniać świeżość nowości..
  • Łatwo się gubię. Jeśli śledzisz moje stories na IG to o tym się już przekonałeś.. Najczęściej gubię się w lesie, ale w mieście też mi się zdarza.. to dowód na to, że nie mam tajemnych mocy podróżniczych. Korzystanie z mapy też nie jest moją mocną stroną, dobrze, że z moim mężem się w tym uzupełniamy 😄
  • Jestem aspołeczna. Nie lubię tłumów i jestem nieufna do nowo poznanych (szczególnie tych przypadkowo) ludzi. Jednak zwiedzanie mało kiedy wiąże się z brakiem ludzi. Co robimy ? Wyjeżdżamy poza sezonem i schodzimy z utartych szlaków.. W innych przypadkach ćwiczę swoją cierpliwość i pracuję nad swoją otwartością i ufnością 🙂


Podróżowanie to umiejętność jak każda inna. Trzeba jej spróbować, ale także nauczyć się. Oczywiście są ludzie, którzy rodzą się z plecakiem na plecach.. tak jak są ludzie , którzy świetnie pieką, choć się tego nie uczyli..Ale czy nieudana próba oznacza fiasko ? Zapytajcie szefa kuchni ile razy rozgotował makaron, ciastkarza ile razy wyrzucał do śmieci zakalec.. Na szczęście podróżowanie wydaje się być prostsze.. A najważniejsze w nim to ..nastawienie.. Z dobrym nastawieniem i przygotowaniem nawet potknięcia nazwiesz nauką a nie glebą 🙂

 

Podróżowanie daje tak wiele, że nie sposób zliczyć.. To największa lekcja jaką możesz dać sobie i swoim bliskim.. Nic nie uczy tak tolerancji jak obcowanie w różnymi kulturami, językami, kolorami skóry. . Nic nie uczy większego szacunku jak obserwowanie zwierząt w ich naturalnych warunkach życia.. żadna książka historii nie da Ci tyle, co obcowanie z realną i namacalną częścią historii.. Czy coś nauczy szacunku do pracy i pieniądza bardziej niż zobaczenie prawdziwej biedy i różnych obliczy świata..?

A Ty jakie masz cechy nie pasujące do podróżowania ?? 🙂

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.