Ja tu on tam,  Razem na kontrakcie,  Życie delegacyjne

A czy Ty też jesteś ignorantem i egoistą?

Nie jestem ekspertem zdrowia, ale dość się napatrzałam podczas wspólnych delegacji i chcę zabrać głos. Jeśli jesteś osobą pracująca za granicą lub często delegowanym pewnie nie spodoba Ci się to co mam do powiedzenia.. Zdrowie jest traktowane w naszym kraju po macoszemu. Niby każdy mówi , że takie ważne po czym nic nie robi by je zachować. Jeśli chodzi o delegatów i osoby pracujące za granicą jest jeszcze gorzej! Ojcowie i mężowie zarabiający na lepszy byt swojej rodziny zdają się nie myśleć o konsekwencjach jakie niesie za sobą taki tryb życia jaki nazywam egzystencją..

Ale od początku..

Podczas swoich podróży spotykam mnóstwo osób żyjących tak jak my. Teoretycznie, bo nasze życie jest dość specyficzne. Chodzi mi o grupę delegatów, osób pracujących za granicą a prowadzących życie/dom w Polsce. Jest to sporo kobiet, ale całkowita większość to mężczyźni. Jako była studentka wydziału socjologii dużą wagę przykładam do obserwacji ludzi i ich zachowań. Co zaobserwowałam?

To , że całkowita większość tych osób bardzo źle się odżywia i nie dba o zdrowie podczas delegacji/pobytu za granicą. Mogę tu powiedzieć spokojnie o 90-95%.. choć statystyk nie prowadziłam.

Oczywiście samo stwierdzenie zdrowe odżywianie w dzisiejszych czasach jest mocno nieprecyzyjne i możemy dyskutować na ten temat bardzo długo . Jednakże nie powiesz mi że jedzenie frytek, ogrzewanie pizzy, jedzenie fast foodów, picie piwa i mocniejszych alkoholi bardzo regularnie jest zdrowe? Co do tego chyba możemy się zgodzić.

Wiele osób nie najgorzej odżywiających się w domu , podczas delegacji czy pracy za granicą po prostu płynie na fali ignorancji.

Podam tu przykład mojej kochanej M. z którą zaprzyjaźniłam się podczas pobytu w Japonii a która to pracowała z moim mężem. Otóż M. nie najgorzej odżywiała się w domu, rzuciła nawet palenie a podczas 3 miesięcznego pobytu w delegacji w Japonii nie mogła się obyć bez kilkunastu papierosów DZIENNIE! Do tego doszedł alkohol, zła dieta i waga zaczęła wskazywać, że doskonale wie o jej występkach..Ale to bardzo lekki przykład.. Często obserwuję nadużywanie alkoholu, okropną dietę, papierosy i inne takie, zazwyczaj wszystkie na raz.

Zaobserwowałam też osoby, które nie poddawały się delegacyjnemu trybowi. W tym np. ponad 40 letniego kolegę mojego męża, który dziennie uprawiał stretching oraz biegał kilka kilometrów przed pracą. Dodatkowo często po pracy pływał w morzu. Do tego prowadził zdrową dietę. Ale takich wyjątków było niestety niewiele.

Dlaczego tak jest?

Myślę, że jest to połączenie lenistwa, ignorancji , złych nawyków i negatywnego wpływu innych.. Jedni są mniej inni bardziej podatni, ale pamiętajmy, że w delegacji zazwyczaj jesteśmy sami sobie a do tego skazani na konkretne osoby i ich towarzystwo. A w towarzystwie zawsze zdarzy się jedna osoba namawiająca do ‚złego’ , choć czasem jest ich więcej a mężczyznom zdaje się pasować powrót do czasów studenckich, zerwanie z łańcucha domowych obowiązków związanych z rodziną. Do tego dochodzi lenistwo kryjące się za ‚nie umiem gotować’ lub ‚nie mam czasu’..

Żebyśmy się dobrze zrozumieli.. nie mam nic przeciwko alkoholowi, wyjściom na miasto, imprezom czy spotkaniom koleżeńskim. Wszystko w granicach rozsądku.. No i wygląda to trochę tak jakby mężczyźni nie umieli o siebie zadbać, w co nie wierzę..

Przepraszam jeśli Cię uraziłam, i mam nadzieję, że należysz do mniejszości, ale szczerze w to wątpię..

Całkowita większość mężczyzn jakich widywałam, spotykałam

czy o nich słyszałam pracujących

za granicą mieszka w kiepskich warunkach ( dzielenie pokoju z kolegą lub mieszkanie w jednym domu w 10 chłopa to są wg mnie kiepskie warunki), często jedząc na mieście albo kupując dania gotowe, w lepszym przypadku odgrzewając słoiki które przywieźli z domu, często wieczorami pijąc alkohol a najczęściej w każdy weekend. Taki schemat obserwowałam u całkowitej większości od inżynierów, kadrę wykwalifikowaną po budowlańców, mechaników. Czasem mieli lepsze warunki mieszkalne, które zapewniały prywatność i godne warunki bytowania. O ile taki stan trwa 2 -3 miesiące, ok.. ale nie potrafię zrozumieć tkwienia w takiej egzystencji (to nie życie, to egzystencja!) rok , dwa , trzy.. o tym jeszcze napiszę.. tymczasem skupmy się na zdrowiu..

Delegacja, praca za granicą często wiąże się z większą ilością czasu. Mówię, często, bo nie zawsze. Ale powiedzmy, że pracujesz taką samą ilość godzin jak w ‚domu’ a odchodzą Ci obowiązki związane z domem, bo chyba jakieś w domu miałeś? Dbanie o potrzeby rodziny (zakładam, że ją masz) . Ten czas w delegacji możesz poświęcić dla siebie, możesz przystąpić do kursu online, zacząć biegać , masz czas na czytanie i każde inne działania jakie chciałeś zawsze wykonać nie miałeś czasu. A co robisz? Idziesz z kolegami na piwo..albo zalegasz z piwem na kanapie.

źródło

Tak jest zazwyczaj, choć mam nadzieję, że Ciebie ten przykład nie dotyczy..

I mogę uwierzyć , że po wielu godzinach pracy nie masz ochoty/ siły na sport czy rozrywki intelektualne, ale w takim wypadku Twoja egzystencja jest jeszcze bardziej przygnębiająca.. Jeśli pracujesz tak cały tydzień, miesiąc i dwa.. niedługo będzie z Tobą licho.. a czy zdrowy posiłek ,15 minut lekkich ćwiczeń czy czas spędzony przy ćwiczeniu mózgu w odmianie od pracy fizycznej (lub odwrotnie) to tak dużo? Nie szukaj wymówek, szukaj rozwiązań. Jeśli tak wiele kosztuje Cię praca za granicą, czas wracać do domu..

I nie chodzi mi o to by mówić Ci jak masz żyć, sam zdecyduj, ale powiem Ci jak się skończy Twoja praca za granicą i brak dbania o siebie..

Po miesiącach albo i latach zaniedbań o odżywianie, zdrowie fizyczne i psychiczne. Po długim czasie ciężkiej pracy, mieszkania w kiepskich warunkach, po oszczędzaniu (tylko teoretycznym, ale o tym zaraz) i wysyłaniu pieniędzy do Polski (lub innego miejsca w jakim masz dom i rodzinę).. Skończy się to wypaleniem, depresją, chorobą i/lub rozpadem rodziny a w najgorszym przypadku (choć nie takim rzadkim) śmiercią.

Pewnie myślisz’ jak to?’, robisz to przecież dla rodziny.. no tak, ale najważniejszą kwestią dla Ciebie jako żywiciela rodziny, ojca swoich dzieci, męża swojej żony, syna swojej matki… (mogę tak długo wymieniać, , to wszystkie osoby, które ucierpią jak i Ty ucierpisz) Twoim obowiązkiem wobec siebie i innych jest dbanie o swoje zdrowie. Niedbanie o siebie wydaje mi się szczytem egoizmu. Paradoksalnie,niby nie dbasz o siebie jednak tak naprawdę narażasz tym swoich bliskich na stres i niebezpieczeństwo. . Tak! Ignorancja własnego zdrowia i własnych potrzeb ZAWSZE znajdzie konsekwencje i uderzy w naszych bliskich.

Twój stan zdrowia psychicznego na który będą miały wpływ : warunki w jakich żyjesz, to jak się odżywiasz, to jak spędzasz czas po pracy będą miały wpływ na Twoje relacje z przyjaciółmi i rodziną. Po latach a czasem już miesiącach zaniedbań widać duże pogorszenie w relacjach spowodowane wyładowywaniem nerwów, stresu na bliskich bądź stopniowe zamykanie się i oddalanie. Niektórych tak wciąga ‚ studenckie’ życie bez obowiązków , że otrząsają się jak już jest za późno, albo nie umieją się odnaleźć w życiu rodzinnym na nowo..

Twoje zdrowie fizyczne jest tak samo ważne. Nie dbając o nie narażasz siebie na ciężką chorobę lub śmierć a swoją rodzinę na problemy finansowe, stres a chyba w zupełnie odwrotnym celu wyjechałeś z kraju..

Wszyscy myślimy , że jesteśmy niezniszczalni.. że nas takie rzeczy nie dotyczą.. że to tylko na chwilkę.. ale uwierz, to się dzieje każdego dnia obok Ciebie..

Rozpadają się rodziny, małżeństwa ,

ludzie chorują lub nagle umierają.
Pomyśl o tym. Nie znasz nikogo kto się niedawno rozwiódł? Oczywiście jest to możliwe bez względu na to czy para żyje razem czy na odległość. Jednak życie na odległość tworzy wyjątkowo niesprzyjające warunki.. oraz czy nie znasz nikogo po zawale? Nikt w Twoim towarzystwie nie cierpi? Na nadciśnienie, cukrzycę, ból wątroby, żołądka.. jeśli nie znasz, tylko pozazdrościć..

Teraz część na standardową odpowiedź ‚nie stać mnie na to’. A więc obalmy ten mit:

-gotowanie samodzielne w domu, jest zdrowsze i tańsze niż jedzenie na mieście. Nawet nie ma tu co dyskutować. Gotować umie każdy, kto chce umieć. To sprawa chęci i doświadczenia a nie nadprzyrodzonych mocy o czym pisze TU.

-chorowanie jest dużo droższe niż dbanie o zdrowie. Nie mówiąc , że zdrowie jest darem bezcennym! Choć niedocenianym.

-Żeby ćwiczyć nie potrzebujesz karnetu na siłownię! Ćwiczyć można wszędzie!

– mieszkanie samodzielne (samodzielne bądź z jednym kolegą, każdy z własnym pokojem) jest droższe, ale czy da się wycenić Twoje zdrowie psychiczne? Twój spokój po powrocie do DOMU a nie pokoju, Twoje ŻYCIE zamiast egzystencji? Twoje możliwości zapraszania rodziny kiedy tylko mają ochotę?

-ostatecznie śmierć też nie jest dla Ciebie droga, choć dotyczyć będzie Ciebie. To Twoja rodzina zapłaci za nią finansowo i odczuje ją psychicznie.

Nic nie jest dane wiecznie, więc zastanów się nad tym co Ci się bardziej opłaca..

Dam Ci czas na zastanowienie się nad tym, a niedługo podam przykłady jak w delegacji czy pracy za granicą o siebie dbać..

Masz czas, by przyjrzeć się swojemu życiu lub życiu kolegów.. czy to życie jest jeszcze życiem czy już egzystencją?

Jeśli czyta to teraz żona/narzeczona/córka/matka lub przyjaciółka delegata, osoby pracującej za granicą.. weźcie do serca sobie moje powyższe słowa i przekażcie je dalej.. Dbajcie o zdrowie najbliższych i nakłaniajcie ich do tego! Zanim będzie za późno.. co rusz obserwuję ludzi w delegacji i pracy za granicą i boli mnie jak wartościowi, fajni ludzie o siebie nie dbają. Jak się staczają. Bo nie znają innej drogi, myślą, że tak trzeba. Najgorsze, że często myślą, że robią dobrze.

💛

komentarze 3

  • Andrzej

    Droga Pani Magister socjologii. Nie wiem która z uczelni wyższych jest Pani Alma Mater, ale proszę głośno nazwy tej uczelni nie wymieniać, bo będzie totalna kompromitacja. Może zechce nam Pani przybliżyć takie pojęcie jak „całkowita większość”? Ilość błędów stylistycznych, logicznych, gramatycznych i interpunkcyjnych jakie udało się Pani zawrzeć w tym tekście jest porażająca i śmiało wystarczy, aby na kanwie tej żałosnej literatury doktoryzowały się całe pokolenia polonistów. Dobrze, że choć ortografię edytor tekstu poprawia… W każdym razie – w czasach, w których chodziłem jeszcze do szkoły taka publiczna, pisemna wypowiedź skutecznie odbierała prawo do zdawania egzaminów maturalnych, że o studiowaniu już nie wspomnę. Pani absolutna ignorancja w zakresie języka ojczystego, wyzierający z każdego zdania brak elokwencji i bliższej znajomości z jakąkolwiek literaturą, protekcjonalny styl wypowiedzi i wreszcie – operowanie danymi nie popartymi jakimikolwiek badaniami całkowicie odbierają Pani prawo do pouczania kogokolwiek, a już z pewnością do pouczania ciężko pracujących na byt swoich rodzin pracowników przebywających za granicą. Odnoszę wręcz wrażenie, że Pani tekst powstał na zamówienie określonych środowisk politycznych…

    • Magda

      Panie Andrzeju nigdzie w tekście nie napisałam, że jestem magistrem socjologii. W tekście nie znajdzie Pan także wzmianki o tym, iż moje wnioski poparte są jakimikolwiek badaniami. Przykro mi także, że poziom tekstu Panu nie odpowiada. Polonistą nie jestem choć mam prawo napisać co chcę i w sposób jaki chcę/potrafię. Wolność wypowiedzi zapewnia mi prawo. Co do ‚protekcjonalnego stylu wypowiedzi’ myślę, że jest to bardziej złość na stan rzeczy i na to co moje oczy podczas moich wyjazdów zaobserwowały. Stwierdzenie całkowita większość też tyczy się moich obserwacji, a nie jakichkolwiek badań o czym wspomniałam na początku. Jest to moja osobista opinia,całkowicie subiektywna, gdyż oparta na MOICH doświadczeniach i spostrzeżeniach. Nigdzie w tekście nie znajdzie Pan słów o tym, iż ludzie pracujący za granicą pracują lekko i przyjemnie. Mój mąż i ja także należymy do tej grupy, dlatego właśnie pozwoliłam sobie na wypowiedź w tym temacie. Moje obserwacje są proste, ludzie pracujący za granicą o siebie nie dbają. Jest to coś co mnie olbrzymie zmartwiło, dlatego właśnie taki takst powstał. Mój ton wypowiedzi miał skłonić ludzi do myślenia i dyskusji. Dlatego dziękuję Panu za komentarz. Dodatkowo chciałam Pana zapewnić, że z polityką nie mam nic wspólnego choć jeśli miałabym władzę na pewno sprawiłabym, by mężowie i ojcowie nie musieli wyjeżdżać do pracy za granicą po to by zapewnić byt rodzinie. A ci co chcą wyjechać dbali o siebie i swoje zdrowie. Pozdrawiam Pana choć zapewne znowu popełniłam dużą ilość błędów…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.