Bez kategorii,  Życie delegacyjne

Plany, plany, plany.. i „nieplany”..

Plany. Uwielbiam to słowo choć ono tak na prawdę w naszym życiu nie istnieje..

Wręcz mogę powiedzieć, że dla potrzeb naszego życia stworzyliśmy nowy wyraz !

NIEPLANOWALNE

Tak.. ładny wyraz, prawda?

Takie jest nasze życie.. Takie mam wrażenie.. Ale to coś więcej niż wrażenie. Jak już wiesz naszym życiem „rządzą” kontrakty , które mają różną długość i są w różnych miejscach. Właściwie nie ma w tym nic stabilnego. Bo nawet plan projektu jest tylko teoretyczny. Z planowych 5 tygodni mogą się zrobić zarówno 3 miesiące jak 3 tygodnie(zazwyczaj 3 miesiące). I mówiąc mogą mam na myśli -tak jest zazwyczaj.
Dodatkowo rzadko kiedy wiemy o projekcie za wczasu. Co to oznacza ? To oznacza, że kontrakt jest. Kończy się. I czekamy na następny. Czasem już coś wiadomo, zazwyczaj mgliście. A potem telefon i znowu „kołomyja” trzeba się zorganizować w tydzień (tydzień to już jest super!) na następny kontrakt.

Ale..ale.. bo ja tu o planowaniu zaczęłam.. Uwielbiam planować! I co ciekawe, te nasze nieplanowalne życie mnie jeszcze nie zniechęciło. Moje plany nie sprawdzają się w 90% a jednak ja ciągle planuje. Jak Don Kichot 🙂

Skoro nasze życie jest nieplanowalne to jak się domyślacie nasze wakacje też. Z resztą dopiero w zeszłym roku mocniej uparłam się na wakacje. Wcześniejsze lata mieliśmy kiepskie jeśli chodzi o czas. Robiliśmy zatem małe wypady w Polskę. W zeszłym roku powiedziałam ‚basta’. I udało nam się wybrać na wakacje dwukrotnie! Skoro tak dobrze poszło nam w zeszłym roku, troszkę śmielej podeszłam do planów na rok obecny. Mój plan zawiera Hong Kong, Sri Lanke, USA (miesiąc) i Finlandię. Tak sobie wymyśliłam. Dużo.. No i jak widzicie jest kwiecień a jedynie gdzie byliśmy to w Holandii i to nie na wakacjach!

Tak to już jest.. nie oznacza to , że planu nie wykonamy. Jednakże o wakacjach decydujemy najwcześniej na tydzień przed wyjazdem. Co oznacza też, że ciężko liczyć na duże promocje. W biurach podróży last minute, ale próbując samemu coś zorganizować zazwyczaj ceny lotów są wysokie a dostępność hoteli mała.

Dlatego teraz śledzę kilka punktów na mapie, by mieć rozeznanie w cenach i być gotową. W tym roku mamy 10! rocznicę ślubu. Chcielibyśmy ją uczcić w jakimś miłym zakątku, ale czy to się uda.. nie wiemy.

Nasz wyjazd wakacyjny ogólnie wiąże się z większymi


komplikacjami. Jeśli mąż jest na kontrakcie to nie zawsze może dostać ‚urlop’ a jak go dostanie to w domu musi się przepakować, jedziemy i też następnego dnia po powrocie nie jedzie do pracy. Dlatego na 2 tygodniowy urlop potrzebujemy 3 tygodni realnie a 2,5 minimalnie gdyż zazwyczaj mąż albo ma kontrakt w dalekim świecie a w daleki świat jedziemy na wakacje!

Jak wyglądają plany wakacyjne już wiecie. A plany życiowe, osobiste?

Rodzina uprzedza nas wcześniej o weselach i innych ważnych okazjach tak, bym mogla w nich uczestniczyć przynajmniej ja. Staramy się być oboje, ale to nie zawsze jest możliwe.

Wiele rzeczy planujemy, ale wszystko zależne jest od tego hak ułoży się praca. Nie decydujemy o rzeczach mających miejsce za miesiąc, dwa a na pewno nie pół roku wcześniej. Nie kupujemy biletów na koncert, który ma się odbyć za dwa miesiące, nie obiecujemy znajomym obecności na urodzinach. Przywykliśmy że to nasze życie jest takie lekko spontaniczne.

Jak jest czas wolny to się organizujemy. Tego się cały czas uczymy. Szybkich decyzji. Bo czasem trudno się szybko zorganizować.. Szczególnie przy zmęczeniu i liście robót domowych 🙂

Taką sytuację mieliśmy w lutym w którym w mojej głowie zaplanowałam wyprawę na Sri lankę (najmniejsze deszcze). Mieliśmy niby taką małą lukę, ale zanim się ogarnęliśmy to już dzwonił telefon o nowym kontrakcie. I tyle było z mojej Sri lanki.

Kiedyś reagowałam bardzo nerwowo na te zmiany

planów. Nienawidziłam tego. Dalej nie lubię jak moje plany się nie ziszczają, ale zaakceptowałam

taki stan rzeczy. A najważniejsze, że zrozumiałam, że to wszystko są moje decyzje. Nasze i moje osobiste. To dało mi takie poczucie, że mam na moje życie wpływ (bo mam) i mam nad nim kontrolę. Bo czy ktoś mi zabronił pojechania na Sri lankę samotnie? Skoro mój mąż wtedy nie mógł. Nie. To była moja decyzja o tym, że chcę pojechać tam (i gdziekolwiek) z nim. Nawet jeśli ta podróż ma się odbyć za rok. Nic i nikt nas nie zmusza do robienia lub nie robienia czegoś. To bardzo wyzwalające tak myśleć.

Każde życie ma swoje plusy i minusy. A najważniejsze, że każdy z nas kreuje swoje życie i ma na nie wpływ.

Nawet my mając nieplanowalne i nieprzewidywalne życie mamy na nie realny wpływ.

Wracam więc do mojego planowania.. 😉

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.